Nasz patronat

39. Jesień z Bluesem

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

My jesteśmy tymi Polakami, którzy tutaj walczą, na swój sposób - mówi dla radia bluesonline.pl Józef Skrzek. - Żeby nam było spokojnie, żebyśmy nie zapomnieli o tej miłości, o której tyle się mówi.

Bluesonline.pl: Panie Józefie – „Blue Trance” to zupełnie nowe SBB, zupełnie nowa płyta, świeżutka, ciepła i ... trochę inna

Józef Skrzek, SBB: "Blue Trance”? Rzeczywiście, to trochę nowe wcielenie, zresztą każda nasza nowa płyta jest jakby inna, te poprzednie, wcześniejsze – one mają jakby swój charakter. Ta jest taka powiedziałbym… ma wiele kolorów, różnych twarzy, jest to też momentami taka bardziej maska, przynajmniej ja ją tak traktuję – znaczy w sensie różnorodności, barw. Jest też poetycka, bo Alina weszła w to, cieszę się bardzo. To jest taka partnerka, której należy się, aby rozwijała dalej talent. Zobaczymy, co będzie dalej. „Blue Trance” podtrzymała jakby pewne sprawy związane z istnieniem SBB w tej wersji kreatywnej, tej wersji twórczej, tej wersji progressive i tej – powiedziałbym barwnej.

Czy warto kreować taką barwną muzykę? Bo to, co słyszy się w radiu, z wyjątkiem audycji autorskich przeraża… Natomiast SBB tworzy zupełnie własny świat, jakby niezależny od tego, co widzimy w telewizji…

Na pewno jest to takie…w dwie strony. Media kierują się takimi jakby swoimi założeniami, ale to też jest inna rzecz, że media pracują na różnych układach i za finanse, to jest jasne, że media komercyjne kierują się głównie kasą, czyli  możesz wykupić czas antenowy, możesz inne rzeczy też wykupić…to jest taki czas, kiedy pieniądze są znaczące.

Sama sztuka, ta powiedziałbym – z pierwszej ręki, ta, która jest głębią, ona gdzieś tam się trochę zakamuflowała, czasami jest w niszy, jak to mówią co poniektórzy… No i teraz co z tym zrobić? Mamy różnych wierzycieli w różnych kręgach, no zobaczymy, może to nam się dalej jeszcze podciągnie, jeśli wszystko pójdzie sprawnie… Swoją drogą, niezależnie od tego, co robi SBB i tego, co ja robię, moje pomysły są też w trakcie pewnego dojrzewania, czas pokaże, jak to wszystko będzie wychodziło…

Zobaczymy, co z tego będzie dalej kluło się, jest to właściwie takie trochę zawieszone w przetworzeniu osobistym i mam nadzieję, że to wszystko poukłada się prawidłowo, to znaczy, że będzie tak, jak można grać na świecie muzykę ciekawą.

Właściwie bardzo na to liczę, bo to, że rynek polski jest trochę zawężony…, w ogóle showbusiness  w Polsce jest trochę zawężony, nie czarujmy się, brak producentów, brak wytwórni wydawniczych, brak managerów, brak tych wszystkich doświadczeń itd.

Ileś tam razy rozmawialiśmy na ten temat i ze świętej pamięci Czesławem Niemenem i z paroma innymi moimi kumplami i właściwie tylko fakt, że można się rozciągnąć przez świat jakby ratuje tę całą sytuację. Bo gdybyś tu w Polsce miał liczyć na egzystencję i żyć zawodowo z muzyki, to od razu musiałbyś otworzyć albo ogrodnictwo, albo piekarnię, albo cokolwiek…może wiesz…sklep z telefonami komórkowymi, bo sklepów muzycznych na przykład już prawie nie ma!

Ja ostatnio chciałem kupić w Katowicach – solfeż , bo moje córki coś tam się uczą i nie ma szans ! Nie ma w Katowicach sklepu muzycznego z takimi artykułami. W Siemianowicach oczywiście też. Siemianowice są w ogóle zrujnowane pod tym względem, w ogóle nie ma żadnej księgarni, żadnej – nawet z książkami, żadnej księgarni nie ma w Siemianowicach!

Ci wyborcy, ci politycy – ile oni pieniędzy wydają na te różne swoje gęby, na te swoje marnoty, na te swoje po prostu pierdoły! Zamiast zająć się tym, co jest jakby pojęciem kultury.

OK, Katowice walczą o Europejską Stolicę Kultury… Tylko ja się zastanawiam, na czym to ma polegać… i jak… Jestem dobrej myśli w tym sensie, że powiedzmy – ludzie się pozbierają, cały Śląsk jest dosyć szerokim archipelagiem, gdzie jest masa ludzi – różnych, ciekawych. Ale jest też dużo emigracji. Nie ma siły, wiesz, ludzie po prostu wyjeżdżają gdzieś, niektórzy zaczynają mieszkać w górach, albo gdzieś tam itd. Sam ten dirty sound, ten silesian blues band, który ja wtedy jakby wiesz – spontanicznie już wchłonąłem – to już właściwie są w tej chwili takie opowieści bajeczne.

Leśniczówka, którą przez prawie dekadę prowadziłem, graliśmy od rana do nocy i byliśmy po prostu ewenementem na skalę światową, a na europejską to już na pewno! Przyjeżdżała masa dziennikarzy, tak – ad hoc, z Europy, łapali się za głowę – jak można w dekadzie lat 80-tych, kiedy generalicja nas udupca, my możemy tworzyć coś takiego!

Teraz już nie. Teraz Leśniczówka jest już taka ładna, ułożona, lokal, taki lokal, że właściwie tam byś musiał przyjść w lakierkach…

I takie to różne są zmiany, których ja do końca nie rozumiem. Ja jestem człowiekiem – jakby to powiedzieć – dość tradycyjnym, jestem na pewno wierny ziemi, jestem wierny ojcowiźnie, jestem wierny rodzinie, jestem wierny pewnym zasadom, których nabyłem jako małolat. Z drugiej strony podróżuję po świecie, wszyscy podróżujemy, cała nasza familia.

No i co? Wiesz, to jest tak, że w pewnym momencie ta świadomość przerasta to wszystko, co widzisz. Ale nie wolno się deprymować, trzeba w dalszym ciągu być solidarnym z tym, co się wie i jakby nie być tak do końca krytykantem, trzeba być raczej kreatywnym.

Rozmawiam z wieloma ludźmi, powiedziałbym z różnych orientacji – z racji czy to zawodowych, czy innych jeszcze. I rzeczywiście lepiej podchodzić tak do tego, żeby sobie pomagać niż tylko  podstawiać sobie nogi, szukać dziury w całym, nie wiem – stosować zakazy! Polska jest na ten temat wyjątkowym przykładem – jak tylko można to się coś zakazuje – nie deptać trawników, nie palić itd.

Wolność, wolność! Mamy taką freedom! A tu co chwilę masz coś bezwolnego, to jest takie śmieszne. Zamiast się zająć właściwymi sprawami, które są podstawą i o których my wiemy wszyscy, czego nam w Polsce potrzeba, to dochodzimy do takiego absurdu. Muzyk znany jazzowy w pewnym momencie prawie umiera, bo nie ma z czego żyć, u nas socjale są po prostu zaniedbane do tego stopnia… Porównaj sobie emeryta niemieckiego, czy szwedzkiego i emeryta polskiego… Ja wiem, że to jest młode państwo, które ma po prostu ok. 20 lat, bo od tego momentu zmienił się system, ale dlaczego w tym wszystkim tak lansujemy polityków?

Dlaczego tak lansujemy te miernoty jeszcze inne? Dlaczego tak bardzo lansujemy tandetę?! Dlaczego wszystko jest takie przekupne? Dlaczego jest tyle kłamstwa? Dlaczego jest tyle złodziejstwa? Jeśli to by się udało pochytać – to wtedy będziemy pięknym narodem, który ma i Papieża Jana Pawła, który ma i Paderewskiego i Chopina i wielce wyniosłych ludzi, którzy i tak musieli wyjeżdżać w świat. Bo co? Bo Chopin musiał wyjeżdżać i tęsknił, jak holender latający itd. Paderewski też właściwie był ambasadorem, a Jan Paweł mieszkał w Watykanie. To co? Wszyscy kochamy Polskę, ale jesteśmy furt? A co mają robić ci, co są tutaj?

Przed chwilą na deptaku stoję (Aleja Bluesa w Białymstoku) i otwieramy gwiazdy – aleja – piękna sprawa, żartuję sobie… To trzeba wszystko jakby poukładać, możliwe, że to jest ten czas, kiedy to wszystko się dopiero układa i oby tak było.

Obyśmy mieli szczęście, żeby to się nam dalej poukładało – tym, którzy są tutaj, bo to jest dość, a może przede wszystkim znaczące, że my jesteśmy tutaj. Tutaj z tym wszystkim się spotykamy, my jesteśmy tymi Polakami, którzy tutaj walczą, na swój sposób. Albo powiedziałbym – uzupełniają się, ocierają się, współpracują…Żeby nam było spokojnie, żebyśmy nie zapomnieli o tej miłości, o której tyle się mówi, tak wiele, a wiesz …podobno jesteśmy z miłości…

I ta muzyka jest z miłości…