Ben Granfelt Band i Kajetan Drozd Band zagrali w Białymstoku podczas tradycyjnych Zaduszek Bluesowych 2021. W tym roku koncert wypełnił całą salę kina Forum.
Ben Granfelt Band to legenda fińskiego blues rocka. Gitarzysta, wokalista i kompozytor zaczynał swoją przygodę z muzyką jeszcze w latach 80. XX wieku. Podczas koncertu, kiedy musiał zmieniać strunę swoim wybarwionym na błękit fenderze, nie dość że opowiedział, jaki sposób stał się posiadaczem instrumentu z 1963 roku, to jeszcze przyznał, że jest jego rówieśnikiem. Nic zatem dziwnego, że grywał jeszcze w formacji Leningrad Cowboys, ale też i w Wishbone Ash. Zresztą kompozycję, jaką napisał dla tego kultowego w Polsce zespołu – zagrał i na Zaduszkach Bluesowych w Białymstoku na scenie kina Forum.
Ben Granfelt przywiózł ze sobą znakomitych instrumentalistów. Rewelacyjnie nagłośniona sekcja rytmiczna brzmiała jak dobrze naoliwiona lokomotywa, zaś klawiszowiec, zmieniając obwiednie dźwięku – generował brzmienia idealnie osadzone w latach 70. XX wieku – pomiędzy szaleństwami moogów a pulsacją hammondów.
Ben Granfelt pisze przede wszystkim nowoczesne kompozycje osadzone w szeroko pojętym blues rocku. Melodyjne, zagrane z wielką maestrią i sercem. Jego gitara uwodzi i zabiera słuchaczy w podróż poprzez pop, reggae, funk, soul zawsze trzymając się blisko bluesowych korzeni. Cóż, kiedy w tym gatunku o przebój bardzo trudno, w dodatku trzeba znaleźć charyzmatycznego wokalistę. A o ile sympatii i poczucia humoru, także w stosunku do własnej osoby, Granfeltowi odmówić nie można, to nie ma jakiegoś wyróżniającego się głosu. Pewnie dlatego jego granie znają tylko wtajemniczeni.
Podobnie jest z Kajetanem Drozdem. Jako Siódma w nocy grał na festiwalu Jesień z Bluesem 24 listopada 2007 roku. Cztery lata później, na dużej scenie, w wersji akustycznej, rozgrzał kino Forum do czerwoności. Minęła dekada, a Kajetan Drozd jakby nic się nie zmienił. Czas dla niego jest bardzo łaskawy, a muzycznie?
Nadal gra standardy, swoje stare utwory, a dla tych, którzy słyszeli go po raz pierwszy skojarzenie ze Stevie Ray Vaughanem narzucało się samo. Ale czy jest w tym coś nagannego?
Kajetan Drozd swoją gitarą po prostu rozmawia ze słuchaczami. Nie epatuje szalonymi ilościami dźwięków, raczej buduje napięcie i dokładnie wie jak podciągnąć strunę, by trafić fanów w samo serce.
I podobnie jak w przypadku Granfelta, kiedy gra własne utwory – mniej obeznani z jego muzyką słuchacze potraktują je jako ciekawostki, zaś gdy na bis zagra i zaśpiewa po polsku „St. James Infirmary” – zdobędzie jeszcze większe brawa. Taki jest los muzyka, który oddaje serce bluesowi.
Serce bluesowi oddał też Ryszard Skiba Skibiński. Pierwsze zaduszki bluesowe odbyły się w Białymstoku w listopadzie 1983 roku, w roku śmierci Skiby. Białostocki Ośrodek Kultury kultywuje tę tradycję i w XXI wieku. I oto chodzi.