Nasz patronat

39. Jesień z Bluesem

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Fantastyczny występ jaki dał Chris Cain, czy wspólne śpiewanie z Macy Gray na długo zostaną w pamięci uczestników 40. Rawa Blues Festival 2022. Festiwal zapamiętają z pewnością Coffee Experiment – zwycięzcy konkursu Małej sceny.

Największą, znaną powszechnie gwiazdą 40. Rawa Blues Festival 2022, była bez wątpienia Macy Gray. To na jej występie najwięcej słuchaczy było na płycie katowickiego Spodka, to jej teksty znali najlepiej, na czele z „I Try” z 1999 roku. A zatem trzeba było czekać 23 lata, żeby po raz pierwszy usłyszeć Macy Gray w Polsce. Było też „Sweet Baby” czy cokolwiek dziwnie zinterpretowana „Sexual Revolution” z wtrętami z Roda Stewarda! Zespół The California Jet Club to dwóch perkusistów i… ani jednego gitarzysty.

Fani bluesa wcześniej mogli nacieszyć się wyśmienitymi, pełnymi pasji utworami, jakie prezentował Chris Cain. W wyśmienitym zespole wirtuozerską grą na basie popisywał się też Cody Wright. Znakomite wyczucie stylu, zjednoczenie gitary z muzykiem – ten muzyk jest kwintesencją białego bluesa. I też po raz pierwszy grał w Polsce.

Po raz kolejny był w Polsce Mike Zito. Kiedy w 2015 roku grał na nieistniejącym już festiwalu Olsztyńskie Noce Bluesowe mówił bluesonline.pl: Kiedy byłem już starszy moje zainteresowanie bluesem pogłębiło się, zacząłem studiować Muddy Watersa, Howlin Wolfa itd. W tej chwili łączę rocka i bluesa i wydaje mi się to najbardziej właściwe.

Po siedmiu latach od tej chwili jest w wyśmienitej formie, a formuła power trio sprawdziła się porywając publiczność katowickiego Spodka.

Rock zdominował występ Kris Barras Band. Muzycy świetnie czuli się na wielkiej scenie i dawali z siebie wszystko.

Wszystko dawały też z siebie zespoły startujące w konkursie na Małej scenie. Ale tylko jeden mógł zagrać na tej wielkiej. Okazał się nim Coffee Experiment. Natalia Skorupka, która niedawno zajęła II miejsce w Ogólnopolskim XII. Festiwalu Piosenki Literackiej im. Łucji Prus w Białymstoku, dyplomowana puzonistka, sama przyznała, że kiedy pracując w knajpie podawała kawę Irkowi Dudkowi, marzyła, żeby zaśpiewać na Rawie. I wraz z dobrymi instrumentalistami i, rzecz jasna, sekcją dętą, dała bardzo dobry występ.

Sekcja dęta to także wyróżnik festiwalowego otwieracza – zespołu Lublin Street Band. Marcin Suszek Sushkin znakomicie czuje się na scenie, a cały zespół wspólnie pulsuje opatrując swoje kompozycje nietuzinkowymi partiami dęciaków. To murowana atrakcja każdego dobrego koncertu.

A że na dobrych koncertach warto też wracać do tradycji, nic dziwnego, że pomysłodawca Rawa Blues Festival, Irek Dudek, postanowił przypomnieć materiał z wydanej w 1986 roku płyty „No.1” w wersji big bandowej. Gościnnie z zespołem wystąpił Maciej Matthew Radziejewski.

Był też koncert nestorów polskiego bluesa – Sławka Wierzcholskiego i Nocnej Zmiany Bluesa. „Chory na bluesa” niósł się pod kopułę Spodka.

Magda Piskorczyk przypomniała swój pierwszy wielki hit „Nie będę grzeczną dziewczynką”. Od lat ma swoich fanów i od lat jej występy nie zawodzą.

Na dużej scenie miał o sobie szansę przypomnieć szczeciński Free Blues Band.

Bardzo ciekawie wypadł lokalny Familok. Śpiewający gwarą śląską Tomasz Pełczyński Michał Markowicz na basie i Łukasz Zając za bębnami rozumieją się doskonale i publiczność to z miejsca wyczuwa.

Ciekawostką był też solowy występ Tony Big Mouth Persona. Osamotniony na scenie, poradził sobie z olbrzymią salą.

Soul, rock blues i biały blues zdominowały jubileuszowy 40. Rawa Blues Festival.

A fani już odliczają dni do początku października 2023. Publiczność nie zawiodła i dowodzi, że w Katowicach blues ma się znakomicie.