Ana Popovic (na zdjęciu) i Julian Sas oraz Shakin' Dudi - to ich koncerty najbardziej rozgrzały publiczność na zakończenie czwartej edycji Suwałki Blues Festival. Na scenie nie zabrakło także bluesa akustycznego.
Ana Popovic była zapowiadana jako największa gwiazda czwartej edycji Suwałki Blues Festival 2011. I nie było w tych zapowiedziach najmniejszej przesady. Artystka miała do dyspozycji świetnych instrumentalistów, a i sama była w wybornej formie. - Nie urodziałam się na polach bawełny i nie będe śpiewała "I woke up this morning" - powiedziała nam przed koncertem. I rzeczywiście - jesli sięga po standardy - to stara się odkrywac mniej znane kompozycje. Ana rozpoczęła koncert od utworu "Slideshow" zwiastującego jej najnowszy, bardzo bluesowy krążek.
A na koncercie udowodniła, że w szpilkach i obcisłej mini znakomicie radzi sobie z obsługą pedałów efektowych i jest naprawdę dobrą instrumentalistką - bez rozróżniania płci.
A zadanie miała niełatwe, bo przed jej występem fantastyczną wersją "Hej Joe" swój koncert kończył wielki admirator Jimi Hendrixa - Julian Sas.
Chociaż grał w power trio, w przeciwieństwie do Serbki zakazał dłuższej sesji fotograficznej czy rejestracji dalszych fragmentów koncertu.
Sas to muzyk niezwykle sprawny, ale jak to bywa w tego typu składach, na dłuższą metę mógł być dla części słuchaczy zwyczajnie męczący. Ale była też grupa fanów z kolekcją płyt muzyka, którzy przyjechali specjalnie na jego występ właśnie do Suwałk.
Jak zwykle mnóstwo pozytywnych emocji wzbudził koncert zespołu Shakin' Dudi. Podobnie jak w przypadku Perfectu, to był ukłon w stronę mieszkańcow Suwałk, ale nie było osoby w pobliżu sceny, która nei znałaby przynajmniej dwóch, trzech piosenek zespołu.
A przecież w przypadku Nico Backton & Wizards Of Blues tak właśnie było.
Zespół zaprezentował akustycznego bluesa, ale naszym zdaniem, występowi zabrakło pewnej mieuchwytnej magii, która koncerty czyni wyjątkowymi.
Główne koncerty otwierała bardzo ekspresyjna ruchowo Juwana Jenkins, której towarzyszył The Mojo Band z Czech.
Było miło, ale tym razem organizatorzy nie pomylili się, ten właśnie występ planując na najwcześniejszą porę.
W innym miejscu Juwana na pewno byłaby pierwszoplanową gwiazdą.