Nasz patronat

39. Jesień z Bluesem

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Suwałki Blues Festival 2011 grał od przedpołudnia po późną noc. W sobotni poranek prawdziwe dreszcze wywołał Innes Sibun Band, a wyciszenia przed wieczorną porcją gitarowego grania dostarczył niezwykły... gitarzysta - Tom Portman.

16 lipca wybór mógł być tylko jeden. Ale szansę dostał każdy. Jostein Forsberg, szef festiwalu w Nottoden, jak zwykle niexle grał na harmonijce i bawił się z publicznością - tym razem w Barze Polskim.

            

Tak polskim, że i on i Morten Omlit mieli kłopot  z zamówieniem czegokolwiek do jedzenia z nieprzetłumaczonej karty dań. A festiwal wszak między innymi dzięki nim jest międzynarodowym.

josytein
Bardzo sympatycznie grał zespół Loveblade. Przypominali standardy i, co ciekawe, partie solowe grał basista.

Scena w piwiarni Warki okazała się być idealnym schronieniem dla ich muzyki.

loveblade
Ściśnięci pod ścianą restauracji, odgrodzeni od publiczności stolikiem, grali Doktor Blues. Od dwóch lat zespół jest coraz bardziej doceniany, ale gra juz i bez Karola Szymanowskiego i bez Waldka Knade. Po prostu - gra inaczej, ale ciągle te same standardy z początków bluesa.

doktor

Wchodząc do letniego ogrodu Rozmarino już było słychać, że dzieje się coś niezwykłego. I tak było. Innes Sibun co drugi utwór wchodził w publiczność, nie przerywając grania. Zespół a to grał ognistego blues rocka, o niemal hard rockowym brzmieniu, a to wracał do rytmów shuffle. Innes, niczym Chuck berry i Angus Young razem wzięci skakał po scenie i przede wszystkim grał. Sam śmiał się z niektórych patentów gitarowych, pokazując na przykładach skąd wzięły się choćby niektóre hity Led Zeppelin.

A kiedy zagrał swojego ukochanego Rory Gallaghera, iskry leciały spod palców.
Nie mniej ciekawie brzmieli towrzyszący mu muzycy. Ze stoickim spokojem czekali, kiedy Innes Sibun wróci z pomiędzy publiczności na scenę, a on dawał im wygrać się - szczególnie hammondziście. Bo przecież gdyby nie jego muzycy, sama gitara nie brzmiałaby tak wspaniale  blues rockowych kompozycjach. Nic, a własciwie nikt aż do późnego wieczoru nie mógł zatrzeć wrażenia po tym do bólu szczerym koncercie.

A o swoich kłopotach Innes opowiedział radiu bluesonline.pl. Wywiad opublikujemy w oddzielnym artykule.

Niezwykle ciekawie wypadł występ Toma Portmana. Młody Irlandczyk gra fingerstyle na gitarze akustycznej, ale prawdziwy entuzjazm wzbudział jego biegłość gry na dobro. Kilkadziesiąt osób, jak urzeczonych siedziało na Chłodnej słuchając w skupieniu tego artysty.

Bo to już jest artysta, a wszystko co najlepsze - ciągle przed nim.

portman

Na drugim końcu ulicy mógł się zaprezentować charyzmatyczny Miras Stanisławowicz.

Jego Mississippi Blues Band to oprócz lidera niezły harmonijkarz, ale grupa jak najszybciej potrzebuje nowej płyty, prezentującej brzmienie całej kapeli, a nie tylko umiejętności naśladowania czarnych bluesmanów przez lidera.

misisispi
Na najlepszej popołudniowej scenie, czyli w podwórzu przy Kościuszki 82 wystąpiła Tortilla. Zespół prowadzony przez obdarzonego ogromnym poczuciem humoru gitarzystę Maurycego Męczekalskiego zaprezentował wielki talent Samuela Owczarka.

17-latek, już dwa lata temu wygrał konkurs podczas festiwalu Harmonica Bridge. Świetna technika, precyzja i podparta solidnym wykształceniem wyobraźnia pozwalają mu wygrywac na scenie niezwykle szybkie i pełne dźwięków frazy. I jeszcze o nim usłyszymy nieraz.

tortila

Na koniec tej części Suwałki Blues Festival wystąpił Free Blues Band.

Andrzej Malcherek niezmiennie dobrze gra na gitarze elektrycznej, ale Agnieszka Malcherek na hammondach z kamienną niemal twarzą wygrywała tak ogniste frazy, że żal było opuszczać koncert, żeby zdążyć pod główną scenę.

freebb

Z perspektywy czasu wiemy, że trzeba było zostać.