Nasz patronat

39. Jesień z Bluesem

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Paderewski był polskim pianistą, ale przede wszystkim cenię Chopina - mówi dla radia bluesonline.pl Marcia Ball. Jej płyta "Roadside Attractions" została nominowana do nagrody Grammy 2012.

Radio bluesonline.pl: Marcia, przez tyle lat jesteś wierna bluesowi - dlaczego?

Marcia Ball: Dorastałam z bluesem, w Luizjanie. I tam tak grali. Dorastałam w czasach kiedy muzyka soul i stary rhythm and blues, blues i rock and roll były czymś świeżym. W Austin, w stanie Teksas tez mamy wielkich bluesowych artystów.

A czy jako mała dziewczynka byłaś zmuszana do gry na pianinie, bo grzeczne dziewczynki powinny to umieć?

W pewnym sensie na pewno. Moja babcia grała na fortepianie, mój wujek grał, moi kuzyni także. No i ja byłam jakby następna w kolejce. Wszyscy dawali mi lekcje,pianiono grzmiało. Nie miałam wyboru i właściwie nic do powiedzenia.

A znasz jakieś utwory Chopina?

Och, kocham Chopina, to jeden z moich ulubionych kompozytorów.

A wiesz, że był Polakiem?

Znam kilku sławnych Polaków. Jerzego Kosińskiego, Marię Curie - to Polka, Paderewski był polskim pianistą, ale przede wszystkim cenię Chopina.

A co odczuwasz grając bluesa, dla pianisty to chyba prosta robota?

Tak jest i tak może być. Chociaż ludzie, których najbardziej szanuję i podziwiam jak Otis Spann i wielu ludzi którzy grali w czasach popularności boogie - na przykład "Little Brother" Montgomery, nawet trudno sobie wyobrazić, co oni wyprawiali z instrumentem. I to może być bardzo proste ale i bardzo skomplikowane.

Do boogie pewnie trzeba mieć sprawną lewą rękę

Ja mam całkiem niezłą lewą rękę

A co czujesz, kiedy rozpoczynasz przygotowania do nagrania nowego materiału?

To zazwyczaj wymaga koncentracji na pisaniu. Komponuję dużo materiału, kiedy powstawała "Roadside Attractions" napisałam praktycznie wszystko, kilka kompozycji to efekt współpracy, osiem spośród dwunastu piosenek to całkowicie moje rzeczy. Co wtedy czuję? Taki przymus stworzenia czegoś w porządku. czasem to jest jak przebłysk, olśnienie, siadam do pianina, gram i mówię - jesteśmy gotowi.

A jak się czujesz jako szefowa zespołu? Kobieta na czele samych facetów?

Mój basista mówi o mnie, że nie jestem kobietą tylko "moja szefowa". Kieruję zespołem od wielu lat i mnóstwo nauczyłam się przez te lata. Nie jestem najlepszym ale i nie najgorszym chyba szefem, ale na pewno mam doświadczenie. Myślę, że dobrze pracuję i mam naprawdę dobry zespół, ludzi którzy grają w sposób, jakiego od nich oczekuję. Sama jestem niezła, ale bez tych facetów to nie byłoby to samo. Mam od wielu lat bardzo dobry zespół.