Pat Smillie zaśpiewał podczas poprzedniej edycji festiwalu Jesień z Bluesem. - Macie w Polsce naprawdę mnóstwo fanów i entuzjastów bluesa – mówił po koncercie Smillie.
bluesonline.pl: Wiem, że urodziłeś się w Detroit. Jakim miastem jest Detroit?
Pat Smillie: Detroit to przemysłowe miasto, mój ojciec był pracownikiem przemysłu metalowego, a moja mama pracowała przez całe życie dla General Motors. Urodziłem się w Detroit, ale kiedy miałem 4 lata, przenieśliśmy się do zachodniej części miasta, jakieś 40 minut od śródmieścia Detroit. Chodziłem tam do katolickiej szkoły. Jest to takie miasto klasy pracującej.
Detroit jest znane jako miasto świetnej rockowej grupy MC5...
Tak!
A podobno Twoim pierwszym zespołem była grupa rockowa....
Tak, rzeczywiście , czerpałem bardzo wiele inspiracji z grup rockowych i z takich wykonawców jak Mitch Ryder i Detroit Wheels, zaprzyjaźniłem się nawet z ich gitarzystą. Poza tym pozostawałem pod wpływem muzyki Boba Segera, Teda Nugenta, MC5. Mnóstwo świetnej muzyki pochodzi z Detroit.
Czy Chicago jest bardziej przyjazne jeżeli chodzi o granie bluesa?
Kiedy grałem w Detroit byłem jeszcze bardzo młody i moje koncerty praktycznie ograniczały się do klubów. Moja kariera muzyczna nabrała wyraźnego tempa odkąd przeprowadziłem się do Chicago. To miasto stwarza jednak więcej możliwości grania bluesa. Detroit to można powiedzieć bardziej rockowe miasto, które woli cięższe brzmienia. Niemniej jednak oba miasta są wspaniałe i bardzo muzyczne!
Powiedz, czy będąc białym człowiekiem, nie obawiasz się trochę grać i śpiewać bluesa i soul?
Nie, soul i blues to gatunki muzyczne mocno integrujące ludzi.
Kiedy piszesz swoje utwory - to myślisz wtedy o.....?
To zależy. Generalnie skupiam się na tym, aby opowiedzieć historię, którą zapowiada tytuł danego utworu. Następnie pracuję nad melodią, nagrywam to wszystko, a kolejny etap to współpraca z innymi muzykami, którzy pomagają mi, dobierają chwyty, tak, aby wydobyć z tego dobry utwór. Jestem niejako zależny od gitarzystów, klawiszowców i innych muzyków, którzy pomagają mi przy kompozycji.
Twoi ulubieni muzycy, grający w takim stylu, jak Ty…
Otis Reding, Dennis Edwards, który jest wokalistą The Temptations, uwielbiam Joe Cockera. Poza tym oczywiście Mitch Ryder, Bob Seger - to są te jakby wokalne wpływy. Jeżeli chodzi o pisanie piosenek - to przede wszystkim Ray Charles.
Jak się czujesz koncertując w Polsce, jak postrzegasz naszą publiczność?
To jest moja pierwsza trasa w Polsce i muszę powiedzieć, że zostaliśmy przyjęci bardzo gorąco. Zagraliśmy też 4 koncerty w Czechach i zauważyłem, że tamta publiczność jest zawsze gotowa do tańca. Polska publiczność jest bardzo przyjazna, uważna i chętna do aplauzu, jednak jakby mniej nastawiona na zabawę taneczną. Ostatnio graliśmy w Gdyni w klubie bluesowym i tam po prostu odbywało się szaleństwo ! Bardzo miło to wspominamy! W innych miejscach też jest świetnie, ale jakby bardziej spokojnie. Bawimy się wspaniale, mamy okazję pozwiedzać też trochę, robimy zdjęcia, jest naprawdę super! Spotykamy się też z panem Andrzejem z Delty i jego córkami, opiekują się nami, pokazują nam fajne miejsca. To cudowne doświadczenie, na które czekałem całe życie. Macie w Polsce naprawdę mnóstwo fanów i entuzjastów bluesa, zapraszają nas do rozmowy między koncertami, zadają pytania - tak, jak chociażby Ty, pytają, co lubię, czego słucham, naprawdę jest to cudowne!
Tu zobaczysz zdjęcia z koncertu: Pat Smillie Band in Poland