Gustaff Electric – Rzeka
Gustaff Electric – Rzeka

Wrocławski blues rockowy zespół Gustaff Electric jako Gustaff Elektryczna Manufaktura gra od 2015 roku. Jesienią 2024 roku ukazała się płyta ”Rzeka”.

Blues rock po polsku? Dziedzictwo Breakout? To wszystko słychać w piosence Łukasza „Gustawa” Hęćki „Nieba ci przychylę” otwierającej fonograficzny materiał zespołu. Klasyczny kwartet – z klawiszowcem, nie z dwiema gitarami solowymi, pracuje jak dobrze naoliwiona rockowa machina. Słychać, że panowie równie często co „Karate” słuchali i Deep Purple.

Prawdziwy sztos i singlowy hit to „Jąkała”. Zagrany z biglem, z idealnie wpasowaną harmonijką, na której gra Jacek „Orzeł” Lubiński. Teksaskie granie z niezwykle sprytnym refrenem uzasadnionym tytułem piosenki ze słowami Tadeusza Boguckiego. Łukasz „Gustaw” Hęćka to sprawny blues rockowy gitarzysta – sprawny i osłuchany. A konstrukcja solówki to dowód świadomości układania nut przyjaznych dla stacji radiowych. No i idealnie dobrane chórki w aranżacji Alicji Stożek.

Zespół nagrywał płytę w Studiu Odbiornik Jacka Maciołka. Teksaskie brzmienie sekcji i gitary udało się też uzyskać w „Nie mów nie”. Co ważne – można odnieść wrażenie, że zespół gra na setkę, a dograne zostały tylko chórki. Energetyczna aranżacja również i ten utwór mogłaby wywindować na playlisty gatunkowych stacji radiowych.

„Bez słów” to rockowe boogie i znów można zauważyć ogranie i osłuchanie muzyków. Sprytna zabawa tonacjami w części instrumentalnej tylko to potwierdza. Choć trudno w takim utworze doszukać się przeboju – instrumentalna część wciąga bardziej niż wokalna. Brawo.

Bliższa folk rockowi jest piosenka „Dokąd iść dziś chcę”. Wydaje się, że lider Gustaff Electric po prostu chce pokazać, że i w tym stylu bez problemu może ułożyć nuty. Za to aranżacja – palce lizać. Przemyślane wykorzystanie plam klawiszy i chórki czynią z kolejnej nudnawej piosenki fonograficzną perełkę z gitarą akustyczną w roli głównej.

Nie było jeszcze grania slide? Fani teksasko-jumpowego blues rocka przecież by tego zespołowi nie wybaczyli. No i mamy kolejny aranżacyjny pomysł, który urozmaica z natury podobne do siebie piosenki. Tu robotę robi ograniczona właściwie do gry na werblu i talerzu perkusja, zaś gitarzysta konsekwentnie trzyma się slide.

Niespodzianką jest utwór „Nie widząc świata” zagrany w rytmie reggae. Skoro mógł Dżem – mogą i muzycy Gustaff Electric. Podobno współpracowali z Mesajah i słuchając pulsacji piosenki – nie ma wstydu, szczególnie że refren brzmi bardzo przebojowo. No i po raz kolejny momenty z chórkami są przepyszne.

Chicagowski „Czy to prawda” brzmi w tej konfiguracji nieco topornie, ale taka widać była potrzeba konwencji.

Na szczęście slow blues „Jeszcze dziś” przypominający melodią „Na drugim brzegu tęczy” czy „W pochodzie codzienności” z miejsca przywraca dobry feeling. I nie ogranicza się do trzech akordów. Niestety tekstowo – przegadany, niemal z częstochowskimi rymami, czy służącym zamiast wytrycha „hej, hej, hej”. A przecież kiedy do głosu dochodzi gitara – jest pięknie. Przemyślane solówki są ozdobą płyty „Rzeka” – bez dwóch zdań.

Dla tych, którzy nie wyobrażają sobie bluesa bez harmonijki shuffle „Piwa anioł stróż” to „muzyka z rana jak śmietana”. Idealna aranżacja przykrywa głupawy tekst o piciu. Całość brzmi świetnie.

Na zakończenie mamy ukłon w stronę „My Woman From Tokyo” w gitarowym riffie. Całość piosenki „Miasto” jednak bardziej kojarzy się z polskim rockiem z początku lat 80. XX wieku niż współczesnym blues rockiem. W sumie – mimo pomysłów aranżacyjnych męczy.

Krążek kończy ciężkie rockowe boogie „Rzeka”. I znów aranżacja, klawisze, bridge i chórki są trafione w punkt tyle, że tej melodii, jak to w przypadku bluesa, zapamiętać nie sposób. Nawet zasłuchanie w poezję Bogdana Loebla nie pomoże, kiedy zapomina się, że mniej znaczy więcej.

Gustaff Electric przygotowali i nagrali przemyślany materiał. Aż dziw, że nie koncertują w klubach, bo można odnieść wrażenie, że z takim potencjałem instrumentalnym, dopiero by się rozkręcili. No i można byłoby się przekonać, czy lider – autor wszystkich nut i większości tekstów, potrafi na żywo kupić słuchaczy. W studiu – tylko, kiedy gra.