Wywiad bluesonline.pl Marko Balland to jeden z najbardziej rockowo grających harmonijkarzy we Francji. Przed laty zelektryzował świat nagrywając harmonijkowy „Tribute to Jimi Hendrix”.
bluesonline.pl: Marko, prawdopodobnie zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś uważany za najbardziej rockowo brzmiącego harmonijkarza swego pokolenia. Jak się z tym czujesz?
Marko Balland: To bardzo pochlebiające. Prawdą jest, że czuję się bardzo dobrze w rock`n`rollu, prawdą jest również, że wypracowałem swój styl i swoje brzmienie tak, aby były bardzo rockowe. Taka właśnie jest moja muzyka. Ale bluesa również bardzo kocham.
Byłeś w stanie spowodować, że Twoja harmonijka brzmi jak gitara. Jak to zrobiłeś, że byłeś w stanie wypracować tak wyjątkowy styl?
Kocham gitarę i słuchałem bardzo dużo takiej muzyki. Od początku pracowałem nad dźwiękami gitarowymi, a także nad sposobami gry na tym instrumencie.
Słyszeliśmy, że byłeś w 1985 roku w Stanach Zjednoczonych i zaprzyjaźniłeś się tam z wieloma sławnymi bluesmanami. Czy możesz nam coś o tym opowiedzieć? Kogo tam spotkałeś? Czy mieli oni jakikolwiek wpływ na Twoją muzykę?
Spotkałem Marvę Right, grałem z nią we Francji. To było bardzo miłe spotkanie… tak, stanowczo wewnątrz jestem bluesmanem…
Po powrocie do Francji utworzyłeś swój pierwszy bluesowy zespół Golden Blues Band. Stąd wniosek, że byłeś wyraźnie zainspirowany bluesem. Dlaczego akurat bluesem? Czy próbowałeś może swoich sił w innych rodzajach muzyki?
Nie. Właściwie zastanawiałem się nad harmonijką bluesową i country… jednak wybrałem bluesa.
No dobrze, wróćmy do Twojej muzyki. Twój album „Tribute to Jimi Hendrix” stanowczo wyniósł Cię w nowe horyzonty wielkości muzyki harmonijkowej. Jest to rzeczywiście wspaniały hołd późnemu Jimiemu Hendrixowi i naprawdę genialna robota! Powiedz – dlaczego akurat Jimi? Czy jego muzyka wywarła na Ciebie i Twoją muzykę aż tak duży wpływ?
O tak! Słuchałem Jimiego dzień po dniu i była to rewelacja dla mnie. Ten gość sam w sobie jest bluesem, stąd też jego muzyka tak brzmi. Ta muzyka jest dla mnie największą inspiracją i bazą. A hołd, jaki złożyłem Jimiemu odegrał największą rolę w mojej karierze.
W 2011 roku wydałeś swój kolejny album „Dentelles Hurlantes”. Ta płyta ukazała Cię jako harmonijkarza, ale także jako wokalistę. Wszystkie teksty utworów są po francusku. Czy rozważałeś śpiewanie po angielsku?
„Dentelles Hurlantes” jest moim trzecim albumem. Śpiewam tam po francusku, ponieważ uwierzyłem w potęgę francuskiego rocka i to był błąd. Kiedy wróciłem ze Stanów w ubiegłym roku, doszedłem do wniosku, Amerykanie uświadomili mi, że powinienem śpiewać swoją muzykę po angielsku.
Dlatego też następny album będzie po angielsku, nagrany z trzema basami, perkusją i harmonijką. Będzie to wspaniały hendrixowski dźwięk.
Grasz na harmonijce, śpiewasz. A co z innymi instrumentami? Masz jakieś swoje inne ulubione instrumenty?
Tak, jest nim gitara basowa.
Który z utworów, które wykonujesz ma jakieś specjalne miejsce w Twoim sercu?
„Hey Joe” i „Help Me”.
Twoja muzyka to blues, rock, ale także elementy metalu. A to wszystko okraszone francuską nutką. Jak nazwałbyś swój styl muzyczny?
Wielu ludzi oglądających nasze koncerty nazywa to blues metalem.
Czy masz jakichś swoich ulubionych muzyków, czy wokalistów bluesowych?
Są nimi Mark Ford, Charlie Musselwhite, Henrik Freischlader, Joe Bonamassa.
Czy udało się się spotkać kiedykolwiek sławnego i genialnego harmonijkarza Jasona Ricci?
Spotkałem go tego lata w St. Louis! No cóż, obaj jesteśmy fanami swojej muzyki.
Czy myślałeś o tournee w Polsce? Miałbyś tu zapewne mnóstwo fanów!
Tak, chciałbym przyjechać do Waszego kraju, jednak muszę mieć jakieś kontakty, tak, aby ustalić szczegóły. Byłoby wspaniale móc się z Wami spotkać!