Nasz patronat

39. Jesień z Bluesem

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Kraków Street Band gra na ulicy

Łukasz Wiśniewski i Piotr Grząślewicz zdobyli pozwolenie magistratu, Mogą grać na ulicy jako Kraków Street Band. I grają.

Jest w orkiestrach ulicznych jakaś siła.  I to stwierdzenie  zapadło chyba w podświadomość urzędników Krakowskiego Magistratu.  Stworzyli bowiem  wysoką speckomisję, która oceniać jest władna, kto godny jest sztukę prezentować publicznie i ulicznie.

 Ta komisja w pocie czoła oceniała  kto podoła: mimów  i performerów, akrobatów i żonglerów, rysowników i malarzy, wojów w zbrojach i kuglarzy, muzyków dętych i strunowych, śpiewaków pop i operowych, połykaczy ognia nie, w końcu ważne BHP.

Znani  w środowisku muzycy  Łukasz Wiśniewski i Piotr Grząślewicz postanowili  przed ową komisją się stawić, i po drobiazgowej analizie otrzymali placet na wyjście ze swoją muzyką do ludności.  Jeszcze tylko trzeba było zebrać skład odpowiedni i   tak powstał Kraków Street Band nieregularnie koncertujący  gdzieś w okolicach Kościoła Mariackiego.   Wspomnianych Łukasza ( wokal i ukulele) i Piotra ( banjo) wspomagają:  Adam Partyka na werblu, Robert Kapkowski na gitarze, Miłosz Skwirut na kontrabasie,  Tomasz Drabik  na saksofonie,  Zbigniew Szwajdych na trąbce i Piotr Żelasko na puzonie. 

Skład godny i rozwojowy.  A repertuar mają szeroki, od jazzu tradycyjnego, przez bluesa i rythm’n bluesa, po covery znanych przebojów.  Wyraźnie ich takie muzykowanie bawi, a klimat Rynku Głównego im odpowiada. Nie ma się co dziwić, sceneria największego placu średniowiecznej Europy jest zupełnie udana, publiczność  liczna i międzynarodowa, a o każdej pełnej godzinie dołącza się trębacz solista z wieży Mariackiej.


Nie chodzi tu na pewno o sukces ekonomiczny, ale o tworzenie muzyki w całkiem innym niż zwykle miejscu.  Szkoda tylko, że deszcz może przerwać koncert  w ciekawym momencie.  O tym się dzisiaj przekonałem. 

A rozwieszając w domu mokre spodnie i koszulę wyobraziłem sobie jak Wiśnia niczym Gene Kelly śpiewa „Singing in the rain”. 

Uliczny przeżycia opisał i sfotografował: Antoni Szczepanik