SBB zagrało Memento z banalnym tryptykiem na festiwalu Jesień z Bluesem 2010. Najwięcej bluesowej zabawy wnieśli Boogie Boys, ale to Józef Skrzek udowodnił, że wciąż jest wielką postacią polskiej muzyki i pamięta o harmonijce i bluesie.
Właściwie nie ma nic nadzwyczajnego
W spożywaniu owocu
Ani w nim samym
Jabłko mała planeta wszechsadu
Unosisz ją w górę i strząsasz
Wodę i ogień
Te niezapomniane słowa z utworu Memento z banalnym tryptykiem naprawdę rozbrzmiały w sali kina Forum. SBB zawładnęło słuchaczami na ponad 60 minut. Do Bialegostoku przyjechali po ponad trzech dekadach i pokazali niebywałą klasę. Bardzo mocno przeziębiony Józef Skrzek najpierw szczerze zdumiony odsłonił swoją tabliczkę na alei Bluesa, a potem, skoncentrowany zaczął szaleć na basie, grać na klawiszach, modulować brzmienie mini mooga, by wreszcie zaśpiewać Memento.
Młodzi słuchacze nie mieli szansy znać tej piosenki, ale starsi byli zwyczajnie wzruszeni. Rockowi wirtuozi mieli czas, żeby się wygrać, choć tym razem to węgierski perkusista miał więcej solówek niż Antymos Aposotlis, który także siadał za drugim zestawem perkusyjnym. A koniec koncertu to bluesowa coda zagrana - a jakże - na harmonijce ustnej przez Józefa Skrzeka. Na taki, choć nie bluesowy koncert, Białystok czekał wiele długich lat.
Wcześniej salę rozgrzeli, jak zwykle gorący, Boogie Boys. Świetnie opracowany i przemyślany spektakl w stylu boogie podbił serca nawet zatwardziałych rock fanów. Bartek Szopiński tradycyjnie stawiał nogi na klawiaturze, tym razem nie było zaś popisów na harmonijce ustnej, bo zamiast Szymona Szopińskiego, na bębnach grał Miłosz Szulkowski, ale dał sobie znakomicie radę.
Bisy były nieuniknione, ale też i z zespołu bije taka energia i radość grania, że potrafi poruszyć najtwardsze nawet skały. No i będzie nas reprezentował na European Blues Challenge 2011.
Pewnym nieporozumieniem był występ zespołu Why Ducky? Grupa nie zdobyła uznania ani na festiwalu Olsztyńskie Noce Bluesowe ani tym bardziej na Rawa Blues Festival. Mimo rozbudowanego składu - aż dwóch gitarzystów solowych i trzyosobowa sekcja saksofonów, całość brzmi sztampowo i bardzo przewidywalnie. Wielu fanom bluesa nie odpowiadał też sposób śpiewu wokalisty, ale nie bez pomocy prowadzącego festiwal Marka Jakubowskiego, grupie udało się zagrać nawet bis.
Niedotrzymanie terminu zakończenia remontu kawiarni Fama spowodowało, że zespoły, które miały występować na jam session zostały wrzucone na dużą scenę. Taki los spotkał białostocką grupę Bracia i Siostry, która po początkowym paśmie sukcesów nie może jakoś złapać wiatru w żagle. Mimo wytężonej pracy akustyka, część fanów wychodziła w czasie koncertu, zadając sobie pytanie, dlaczego ten zespół wystąpił po SBB?
Filmy wideo wkrótce pojawią się na naszym kanale You Tube.