Los Agentos – Tom Waits Project

Los Agentos to zespół, który w jakiś sposób stara się przełamywać ograniczenia, jakie niesie ze sobą blues. Teraz postanowili nagrać płytę inspirowaną postacią Toma Waitsa.

Pomysł to zaiste odważny. Nawet jeśli ktoś nie jest wielbicielem  artysty kreującego się na ulicznego włóczęgę, ale interesuje się muzyką, powinien słyszeć wyjątkowo chrapliwy głos tego songwritera. Tymczasem jego piosenki interpretuje Bożena Mazur-Kołek, finalistka drugiej edycji X-Factor.

Od jakiegoś czasu Los Agentos uciekają od grania bluesa, bardziej skłaniając się ku czemuś bliższemu world music. I w takiej konwencji utrzymana jest ich wersja „Get Behind The Mule”.

 

Bliższy bluesa jest już „Walk Away”. W oszczędnej i nieoczywistej aranżacji jest duch waitsowskiego kabaretu, a i w śpiewaniu Bożeny Mazur-Kołek jest swing, a wszystko opatrzone sympatyczną partią harmonijki Roberta Lenerta. Nazbyt czysto brzmi w tym towarzystwie saksofon Wojciecha Kołka, ale na tym krążku nic nie jest oczywiste.

 

W „Clap Hands” pojawia się elektroniczne intro i psychodelizujący wstęp. Wszystko ma chyba służyć zbudowaniu transowego klimatu. I znów pełna ciekawych niuansów aranżacja stanowi najmocniejszy punkt tej interpretacji.

 

Krótka miniaturka „A Limping Dog” z brzmieniem przypominającym grę na pile lub thereminie idealnie wpasowuje się w klimat krążka. A że jej kompozytor nieraz grał na żywo towarzysząc projekcjom starych filmów – efekt gwarantowany.

„Moth” to już wspólne dzieło Lenerta i niewymienionego wcześniej Serafina. Do tego pojawia się recytujący Antoni Krupa – muzyk i dziennikarz związany z krakowskim środowiskiem jazzowym. Niepokojąca harmonia w tle dodaje smaku tej opowieści rodem z baru. Choć chyba bardziej nowojorskiego niż krośnieńskiego.

 

W nagraniach Los Agentos jest mnóstwo przestrzeni. Oszczędnie wykorzystywane perkusjonalia dają miejsce na wybrzmiewanie głosu, a „Temptation” ozdobione nutami harmonijki i saksofonu ma równie transowy klimat, co wcześniejsze utwory. A i wokalistka chyba stara się bardziej zdynamizować swoją interpretację.

 

„The Sound Of Emptiness” to miniaturka gitarzysty Stanisława Greli. Tradycyjnie już Los Agentos dbają, by cały układ płyty stanowił przemyślaną całość.

„Coffee And Cigarettes” to następna świetna kompozycja Roberta Lenerta. I harmonijka obok transowego rytmu nadaje jej bluesowy charakter. A w tle gdzieś przemyślenia o dyskryminacji palaczy. I klasycznym zestawie nałogowca – kawie i papierosach. Oraz o sztuce i tym, kim jest artysta.

Z pozornego chaosu wyłania się bluesowa „Big Black Mariah”. Wokalistka wydaje się tu być nieco bardziej wyluzowana, świetne riffy wygrywa saksofon, ale trudno jednak przestawić się, że te typowo męskie pieśni wykonuje delikatna kobieta.

 

W funkująco-bluesową podróż zabiera słuchaczy Andrzej Serafin kompozycją „A Walk Down The Street”. To także okazja do zagrania przez harmonijkę wiodącej melodii. Może nieco to wszystko zbyt monotonne, ale na pewno utrzymane w duchu krążka.

Następna autorska kompozycja to „Unknown”. Tym razem melorecytuje także wokalistka. Ale ciekawsza jest aranżacja, sposób budowania napięcia, instrumentacja poszczególnych części kompozycji. To świadectwo naprawdę otwartych umysłów.

Płytę kończy fortepianowa „Matylda” trawestująca znany przebój „Waltzig Matilda”. Zaaranżowana ze stringami i czułością. Pięknie kończąca krążek.

Los Agentos nagrali płytę wyjątkowo odważną. Aranżacyjnie i kompozytorsko trzymają się bluesowo-songwriterskiego kanonu. No i są wierni swojej wokalistce. Czy przekonają do siebie fanów Toma Waitsa – czas pokaże.