The Big Nose Attack – Paint It Blue

Grecki duet The Big Nose Attack przebojem podbił serca słuchaczy Suwałki Blues Festival.  W rodzinnej Grecji to sprawdzona marka propagatorów I innowatorów bluesa.

Krążek rozpoczyna nieśpieszne „Homebound”. Boogieman śpiewa o powrocie do domu, w tle dograno szum morza, być może Egejskiego, a nostalgiczna melodia snuje się z głośników. Pierwotny blues został zaadaptowany przez żeglarzy i podróżników do współczesnej formy.

Kiedy cichnie krzyk mew, zaczyna się gitarowa jazda bliższa już Delcie i Jackowi White. „Down With Me” zrealizowany z przesterowanym wokalem i porcją slide, pozornie topornymi bębnami wprowadza w zgoła plemienny trans, z czego dwaj Grecy słyną.

Nieco jaśniejszych barw wnosi „Let Me Tell Ya”. Co ciekawe, mamy tu rapowany wstęp, a później już mocny riff z wyrazistą melodią. Podejrzany hiszpański wokalisty sugeruje, że robi to osobiście. Jest nawet coś na kształt skreczy.

W piosence „Yeah! (That Girl)” Grecy nie oparli się pokusie dodania odrobiny klawiszy. W ogóle utwór odchodzi nieco od formuły bluesa. Paradoksalnie bliższy jest wczesnej nowej fali, która szukając esencji rocka odwoływała się do rhythm and bluesa. Historia zatacza koło, a The Big Nose Attack umiejętnie wskakują na tę karuzelę.

 

Nagrywając „Holdin’ On” muzycy zbliżyli się do klimatu znanego z nagrań Toma Waitsa, ale też i spoglądają na sąsiednie Włochy. Mandolina tworzy klimat rodem z Ojca Chrzestnego, do tego mamy solo na puzonie czy tubie. Bardzo stylowe.

Niemal southernowo zaczyna się „Don’t U Lie”. A słowa – „urodzony do picia i do rock and rolla”. Wydaje się, że dopiero na koncercie, w bezpośredniej konfrontacji z publicznością ten utwór, oparty o zagrany slide riff, zyska na energii. Płyta nie oddaje nawet 10 proc. szaleństwa duetu. Animuszu dodaje tu krótka partia harmonijki i zbiorowe śpiewy.

Niemal rockowym riffem zaczyna się „U.B.”. Lekko mroczna melodia ma w sobie odrobinę pokręconego ducha Jacka White. Ciekawie zagrana perkusja i bardzo oszczędna gitara uwypuklają i tekst i samą ekspresję, z jaką śpiewa Boogieman. W końcówce w studiu muzycy dograli nieco perkusjonaliów, ale na żywo też sobie poradzą, bo sama melodia ma hipnotyzującą moc.

Pysznie surowo, wręcz korzennie brzmi „Monday Morning Spaghetti”. Riff ze slide, przesterowany głos – to już znamy, ale ciągle działa wyśmienicie, bo słychać że Grecy głęboko wierzą w swoją muzykę i grają ją z pasją.

Fani ukulele znajdą dla siebie przyjazne dźwięki w utworze „Down By The Docks”. Zespół w studiu nie przestaje zadziwiać. Zadbał też, by słuchacz odtwarzając „Paint It Blue” nie czuł znużenia formułą duetu. A zakończenie tej barowej melodii znów sprzyja pogwizdywaniu i przytupywaniu. I pewnie świetnie sprawdza się na koncertach w klubach jako bis.

W trans bliski psychodelii wprawia w słuchaczy i motyw i aranżacja pieśni „Dontcha Know”. Dyskretnie użyta elektronika wzmacnia efekt pewnego uwięzienia pośrodku dźwięków. Uwięzienia, które oczyszcza.

The Big Nose Attack to duet, który doskonale się uzupełnia. Bez zbędnych ozdobników gra muzykę, która bezbłędnie trafia do serc słuchaczy wrażliwych na szczere, wywodzące się z korzennego bluesa dźwięki. Ale naprawdę można ich docenić dopiero idąc na koncert.