„Impreza” ma być podsumowaniem 20 lat działalności zespołu nadmiar z Piły. To zaśpiewany głównie po polsku stylowy rock blues.
Płytę rozpoczyna piosenka „Pieniądze to nie wszystko”, bliższa raczej estetyce Guns’n’Roses niż Allman Brothers. Uwagę zwraca bliższe metalowi niż bluesowi solo gitarzysty Sławka Szpota. Co ciekawe, w bębny skutecznie uderza Hanna Brzezińska.
Bardziej tradycyjnie, w blues rockowym tego słowa znaczeniu, brzmi „Whiskey Song”. Funkujący podkład, zdrowy, wyrazisty riff i ekspresyjna interpretacja wokalna wsparta dogranymi chórkami może się podobać. Sam Szpot dobrze czuje się w blues rockowej frazie, choć wykazuje lekkie skłonności do metalowej wirtuozerii. W aranżacji pojawia się nieco syntetycznych brzmień, ale widać – tak sam Nadmiar chciał.
Klasykiem jawi się zaś „Wolny”. Żeński chórek pozycjonuje tę piosenkę w konwencji hymnowo-balladowej. Można też uważnie przysłuchać się niuansom głosu Damiana Michalskiego. W aranżacji pojawiają się organy i niezły bridge wokalno-instrumentalny. Czuć w tej piosence ducha ostatnich czterech dekad.
Tytułowa „Impreza” to bardziej ukłon w stronę hard rocka a la Deep Purple niż fanów bluesa, ale już pierwszy utwór zwiastował, że pierwiastek rockowy zdominuje ten krążek.
„Dwie religie” to kolejny powrót do rock bluesa. Solidne, osadzone w tradycji granie, bliskie klasycznemu rozumieniu wspomnianego hard rocka.
Funkowe pierwiastki pobrzmiewają w zaśpiewanym po angielsku „American Boy”. Wydaje się jednak, że po polsku Damian Michalski wypada znacznie bardziej szczerze.
Szybki chicagowski „Andżela Blues” przypomina, jak muzycy rockowi grywali bluesa przez ostatnie 30 lat. Z drugiej strony to stylowa kompozycja z pełnym humoru tekstem, szalejącym organistą i kolejną bardzo dobrą partią gitary solowej.
Zaśpiewana z fortepianem ballada „Zły sen” to kolejna egzemplifikacja wrażliwości wokalisty, a że w materii kompozytorskiej trudno o oryginalność, bardziej liczy się aranżacja i wykorzystanie dwugłosu z wokalistką niż niezwykłość melodii. Tym razem pierwsze skrzypce gra piano elektryczne, choć i swoje crescendo a gitara elektryczna.
Krążek kończy zaśpiewana po angielsku z gitarą akustyczną żwawa piosenka „Don’t Ask”.
Nadmiar to grupa sprawnych i zgranych instrumentalistów z wokalistą o rockowym pazurze. Z pewnością świetnie wypadają na żywo, trudno tylko zgadnąć czy bardziej należą do świata dinozaurów rocka czy rock bluesowych epigonów. Typowy festiwal bluesa nie byłby do ich występu odpowiednim miejscem - zlot motocyklistów - na pewno tak.