Blues Bazar to śląski kwartet, który hołduje bardziej tradycyjnemu bluesowi. „Bez strat” nagrał w jeden dzień, właściwie jako album „na żywo, ale w studiu”.
I jak na prawdziwym koncercie, krążek rozpoczyna przedstawienie składu zespołu w rytm swingującej muzyki. Dalej swingującą piosenkę Jacka Herzberga zaczyna śpiewać Marek Buczyński. „Tak mi ciebie brak” wokalista ozdobił też partią harmonijki, choć wydaje się, że bardziej stylowo gra wytrawny gitarzysta Patryk Filipowicz. Pamiętać trzeba, że to krążek zrealizowany w konwencji koncertu, sprawdźmy, co będzie dalej.
„Aneta Aneta” to utrzymana w rytmie calypso kompozycja zespołowa. Zaśpiewana od niechcenia, z udanym otwierającym riffem zagranym unisono przez harmonijkę i gitarę.
„Sentymentalny blues” rozpoczyna nieco brudniejsze brzmienie harmonijki z riffem, podobnie jak w poprzedniej piosence, kojarzącym się nieco z początkami Kasy Chorych. Chicagowska fraza płynie spod palców muzyków całkiem naturalnie, bez przekombinowania.
Zespół napisał polski tekst do jumpowego przeboju „Caldonia” Tu jako „Magdalena” jest równie porywający, choć zagrany bardziej swingowo niż rockowo, co wcześniej często zdarzało się polskim bluesmanom.
Dżemująco i ciekawie, szczególnie dla gitarzystów brzmią improwizacje gitarowe, jakimi Patryk Filipowicz popisuje się z werwą blues rockowego herosa w utworze „Biały miś”. Zupełnie niepotrzebnie wykorzystano słowa „ludowego przeboju”, które psują efekt zapisu bluesowej chwili.
„Na wycieraczce” z chicagowską energią, i jak można się spodziewać, stylową solówką Filipowicza, przywraca wiarę, że Bluez Bazar z bazarową muzyką nie będzie miał już nic więcej wspólnego.
Molowy, ale utrzymany w żwawym tempie blues „Dlaczego mnie nie chcesz?” to jedna z najładniejszych kompozycji zespołowych. Wyraźny walking basu, wyważona interpretacja wokalna Marka Buczyńskiego pasują do siebie jak elementy przemyślanej zawczasu układanki. Tym razem Filipowicz sięga po slide i dodaje odrobinę pogłosu razem z wah wah.
„Rzuciłem pracę” to tekst, który nagrany został w konwencji melorecytacji. Może to niesprawiedliwe, ale wersja instrumentalna, z pojawiającą się szaloną harmonijką w zupełności by starczała, szczególnie, że słowa nie są zbyt wyszukane, za to pomysł na utwór – godny szerokiego coverowania przez innych bluesmanów. Ot tak – dla sprawdzenia się.
Lepiej melorecytacja sprawdza się w tytułowym utworze „Bez strat”. Co ciekawe – słowa i muzyka są autorstwa Patryka Filipowicza. Osadzone w rzeczywistości, z nutą melancholii i odniesieniami do bluesa. Krótko, ze swingiem i przekonująco.
Album kończy jeszcze jeden cover. „Pożegnaj się” zagrane na dobro, z ograniczonymi do minimum bębnami, w konwencji work songu, brzmi znakomicie. Fred McDowell powinien być spokojny w swoim bluesowym niebie, że w Polsce potrafią tak interpretować jego pieśń.
Blues Bazar sami nagrali i wydali swoją płytę. Sprawni muzycy, starają się zachować wierność bluesowym brzmieniom, bez sięgania po rocka. I co ważne – postawili na śpiewanie po polsku. Przy typowo bluesowej tematyce tekstów, na koncertach, szczególnie klubowych, to może być strzał w dziesiątkę.