Pierwszy studyjny album Gruff! Przytuła & Kruk vs. Maciej Kudła „ Johnson's Business” przynosi porcję niezwykle energetycznej i różnorodnej muzyki. I zawsze głęboko osadzonej w bluesie.
Stary work song na dobry początek? Gruff! zabrali się do pracy i czynią to w imponujący sposób. Przy brzęku łańcuchów rozpoczynają transową opowieść, która musi skończyć się zerwaniem kajdanów. Oczywiście symbolicznych kajdanów, które pozwoliły duetowi Przytuła & Kruk zamienić się w trio, chętnie flirtujące z rockiem i psychodelią. Ta pierwotna moc, w która przeradza się „Berta, Berta” zwiastuje wybitnych kontynuatorów dzieła Jacka White, z oczywistym szacunkiem dla mistrzów wczesnego bluesa.
Rhythm and bluesowo zaczyna się „The Good Guy”. Tu znów wszystko świetnie się układa. Delikatne calypso w zwrotce połączone z akustyczną gitarą stanowi oszczędne tło, do z trudem hamującego emocje Bartka Przytuły. W świetnie nagranym refrenie z przebojowymi frazami udanie rozbrzmiewają chórki zaśpiewane przez Natalię Kwiatkowską, a całość zwieńcza nieco zbyt gładkie solo saksofonu Tomasza Drabika. Ale pewnie muzycy po prostu celują tą piosenką w stacje radiowe. Bardzo przebojowy vintage soul.
Klasyczny slide i transowe nuty rozpoczynają znany już z internetu utwór „Mr. Johnson”. Esencjonalna produkcja łącząca tradycyjne nuty z hard i blues rockiem z końca lat 60. pokazują, gdzie jest przyszłość zespołu Gruff!. Zmutowany głos Przytuły, świetne uderzenia w bębny Kudły, slide i harmonijka na „dobicie”. Właściwie każdy fan początków Led Zeppelin śmiało może dołączyć tę kompozycję do swoich ulubionych zbiorów. Prawdziwa podróż w czasie o niemal pięć dekad.
Melancholijny klimat „Teeth In The Ground” idealnie oddaje głębię duszy Tomka Kruka – kompozytora wszystkich piosenek Gruff!. Lekko przesterowany slide, z odpowiednim pogłosem wtóruje głosowi Przytuły – tym razem starającego się śpiewać bez nadmiernych wygłupów. I co za niespodziewany zwrot akcji. Nagle pojawiają się nuty niemal w stylu starego Aerosmith, by po chwili ustąpić pola najszlachetniejszemu psychodelicznemu blues rockowi. Jest w tej pieśni magia i jest oszczędność w środkach wyrazu, potęgująca tylko efekt.
Niesamowita energia tryska z funkowego coveru „Let Me Play My Music”. Tu emocjonalne interpretacje Przytuły z elementami scatu wznoszą ten utwór na wyżyny krajowej wokalistyki. Idealna współpraca Macieja Kudły i niezły groove tworzą spójny przekaz korzennego pojmowania muzyki.
Mnóstwo słońca udało się zawrzeć Bartkowi i Tomkowi w piosence „All I Wanna Do”. Do tego chórki Kwiatkowskiej i uśmiech zagości na twarzy najbardziej nawet ponurego słuchacza. Stopniowo wprowadzane elementy aranżacji sprawiają, że piosenka wciąga i cytując jej słowa „chce się śpiewać” z muzykami. Odrobina czystej harmonijki tylko podkreśla sowizdrzalski nastrój kompozycji.
Ten znakomity klimat podtrzymuje piosenka „Leave this time”. Oparta o bluesową harmonię, została zagrana z funkowo-southernowym luzem. Jest odrobina slide, gitara elektryczna z wah-wah i odrobina zabawy efektami studyjnymi. Noga sama chodzi, a Bartek zawodzi jak prawdziwy czarnoskóry soul man.
„The Morning” to ukłon w stronę country, czy też używając bardziej współczesnego języka – americany. Kruk znów wydobywa z prostych akordów cudowną melancholię, a nostalgiczny śpiew Przytuły wzmacniają tony skrzypiec Adama Prucnala. Świetne akustyczne granie z wymiatającym miotełkami Kudłą pilnującym pulsowania.
Świetna fraza rozpoczyna bardzo hipisowski w klimacie „The Mall”. Muzycy wymieszali w nim sporo estetyk uzyskując bardzo spójny utwór. Jest saksofon, ale i pobrzękująca mandolina. Zmultiplikowany głos Kwiatkowskiej wzmacnia wydźwięk finału. Gdyby dziś żyły dzieci-kwiaty, miałyby swój muzyczny symbol.
Podobnie o americanę ociera się mający w sobie atmosferę podróży song „Good Advice”. Gruff! Nie boją się wyzwań i w tej piosence solo należy do perkusji Kudły. Gra sam, nawet bas milknie. I jest w tej grze melodia i groove.
„Two Foot Machete” rozpoczyna się brzmieniem dobro Kruka. Efekty imitują chyba jakieś ptaki z domniemanych rozlewisk Mississippi, a Przytuła snuje opowieść o powrocie z „południowej dżungli”. Po lekko magicznym wstępie muzyka rusza z kopyta mieszając folk z bluesem i dostarczając setek dobrych nutek. Sami muzycy przyznają, że wykorzystali tu motyw “Pick a Bale of Cotton” Leadbelly’ego.
Swingujący motyw basu Miłosza Skwiruta z bębnami Kudły stanowi osnowę do opowieści „Well Oh Well”, Gdzieś w drugim planie slidem traktuje struny Kruk, ale to sekcja jest siłą napędzająca ten jakby przyczajony motyw. Tu też najlepiej pasują i brzmienie i nuty grane przez Tomka Drabika na saksofonie. Wychodząc nieco poza kanon bluesa sprawią radość i niejednemu wielbicielowi klasycznego jazzu.
„Daydreaming” mogłoby się znaleźć z powodzeniem w programie porządnej płyty alternatywnego rocka. Jednak Gruff! Nie przestają zadziwiać aranżacją wprowadzając piękny motyw onirycznie brzmiącej gitary elektrycznej. Transowość bębnów ograniczonych niemal wyłącznie do stopy i werbla wzmacnia wrażenie zanurzenia się w świecie ich dźwięków. By utonąć z kretesem, muzycy poprosili o głos Kwiatkowską. Ta syrena uwodzi szeptem.
Gruff! Nie byli sobą, gdyby nie umieścili na krążku jakiegoś żartu. To zaśpiewany scatem i zagrany w zawrotnym tempie dixie utwór „You've Got To Change Your Mind”.
Na taki krążek mogli liczyć miłośnicy duetu Przytuła & Kruk. Talent kompozytorski Tomasza Kruka i okiełznany głos Bartosza Przytuły przy rewelacyjnym wsparciu Macieja Kudły zyskały nowy wymiar. Pomoc muzycznych przyjaciół uczyniła ten krążek bardziej barwnym, a kategorii płyt bluesowych – jednym z najważniejszych w 2015 roku.