Łukasz Gorczyca, niezwykle pracowity polski basista do tej pory kojarzony głównie z pracą w sekcjach z zaprzyjaźnionymi gitarzystami, postanowił wydać kilka swoich autorskich kompozycji. Wśród tytułowych przyjaciół nie zabrakło Jennifer Batten czy Krzysztofa Pumy Piaseckiego.
Polacy pokochali brzmienie gitary basowej jako instrumentu solowego za sprawą Krzysztofa Ścierańskiego. Krakowski wirtuoz na początku lat 80. XX wieku, korzystając z elektronicznych pamięci i automatów perkusyjnych nie tylko nagrywał przebojowe instrumentalne płyty, ale potrafił dawać fantastyczne one man show prezentując te utwory przed publicznością.Trudno się zatem dziwić, że znacznie młodszy od Ścierańskiego muzyk rozpoczyna swój krążek kompozycją „Happy mustard” będącą swego rodzaju ukłonem w stronę mistrza jazzowego basu. To właściwie kilka nałożonych na siebie linii basu z basem również w roli instrumentu solowego, z niewielką ilością piana rhodesa obsługiwanego przez Adama Drzewieckiego.
W „Look at the East” do Gorczycy dołącza Krissy Matthews, młody gitarzysta z Wielkiej Brytanii. Choć trio, bo na bębnach gra stały towarzysz walki basisty Tomasz Dominik, zwykle w Polsce wycinało bluesa, tym razem gra typowy instrumentalny utwór rockowy w klimacie Joe Satrianiego. Matthewsowi nie brakuje bluesowego serca do gry, która momentami przypomina dialog ze słuchaczem, jednak wydaje się, że w studiu był nieco spięty.
Grywająca swego czasu trasy z Michaelem Jacksonem Jennifer Batten w „Luxury Hotel” dobrze się czuje w atmosferze elektro funku. Tym razem na instrumentach klawiszowych gra niezwykle utalentowany w swojej kategorii Jacek Prokopowicz. Wszyscy muzycy wykorzystują brzmienia z początku lat 80. XX wieku zabierając słuchaczy w bardzo sentymentalną, a jednocześnie pozbawioną nudy podróż. Jennifer Batten, jak przystało na gwiazdę, nie idzie na łatwiznę i choć nie gra za wiele, słychać, że jej solo było przemyślane.
„Taniec mrówek” to świetnie zaaranżowany, pełen przestrzeni i wirtuozerskich pasaży basu utwór z Krzysztofem Pumą Piaseckim. Formuła jazz rockowej ballady sprawdza się doskonale, zaś sam gitarzysta solowy używając silnego distortion dodaje dodatkowego pazura tej pozornie nieco leniwej melodii. Wydaje się, że to właśnie jego partia najbardziej lśni spośród innych zaproszonych mistrzów sześciu strun.
W funkującej „Utor Utor” z Gorczycą grają przyjaciele z zespołu Oversoul – Tomasz Drachus na instrumentach klawiszowych i bardzo dobry gitarzysta elektryczny Kuba Szturm. To z kolei chyba najbardziej zakręcony utwór na płycie, również mało bluesowy, ale za to zagrany z wielką pasją.
Artur Bradliński, wokalista Oversoul śpiewa piosenkę „I Still Love You (Everyday)”. Brzmi ona naprawdę zawodowo i zachęca wręcz osoby o otwartych na funk, soul i dobrze zaaranżowany pop do sięgnięcia po większą dawkę jego głosu. Jakby było mało atrakcji, w tej niezwykle przebojowej piosence gra też na saksofonie Patsy Gamble
Prawdziwą niespodzianką jest kończąca ten mini album „Samba na słowa”. Bardziej to jazzująca bossa nova, mniejsza z tym, buja wspaniale. Artur Bradliński napisał całkiem przyzwoity tekst, a głos Kasi Pumy Piaseckiej nie dość, że brzmi obiecująco, to jeszcze został bardzo dobrze nagrany. W tle na gitarze jazowej szaleje Bartosz Latus, a całość nadzwyczajnie się „klei”.
Łukasz Gorczyca z przyjaciółmi przypomina, ze muzyka nie kończy się na bluesie. To początek, a później możemy czerpać z jej najbarwniejszych i najsmakowitszych owoców. Bo ileż można pościć?