Janiva Magness to jedna z najlepszych wokalistek, które śpiewają bluesa i okolice. Jej 14 album „Love Is An Army” potwierdza jej klasę.
Trochę gospel, trochę country, szczypta americany i ten genialny, pełen pasji głos wsparty dyskretnymi hammondami – tak, Janiva Magness i jej „Back to Blue” to po prostu przebój.
Że za mało bluesa? To proszę bardzo – nie będzie więcej, za to będzie mistrz harmonijki Charlie Musselwhite i rasowy rhythm and blues, jaki mogłaby z powodzeniem zaśpiewać… Tina Turner. Piosenki „Hammer” powinno się słuchać baaardzo głośno, a już w aucie… uwaga na radary!
W „On and On” słodko brzmi steel guitar, zaś Janiva Magness zamienia się w Stevie Nicks albo Bonnie Raitt. Co za piosenka! Fantastyczny, porywający refren, to sprawka Rusty’ego Younga. Jest w tej piosence tęsknota i obracające się koła wielkiej ciężarówki, którą ktoś odjechał w siną dal.
Za to „Tell Me” minimalnie zwalnia tempo, ale tryska podobną energią. Gospelowe chórki robią robotę, a Janiva znów robi ze swoim głosem, co chce, gitarzysta może tylko dogrywać responsy do jakże bluesowych fraz.
I tu zaskoczenie - „Love Is An Army” to pierwszy wolny utwór na płycie. Akustyczna gitara i walący z oddali bęben robią podniosły klimat, a wysunięty na pierwszy plan, przybrudzony głos Magness ożywia Bryan Stephens. I do tańca i do uronienia łzy. A refren można śpiewać chórem w nieskończoność.
Countrowa „Down Below” pasuje do tej płyty, jak mało który utwór. I znów oprócz pedal steel guitar aranżację tworzą rewelacyjne chórki. Kto kocha americanę, zaśpiewa z Janivą Magness po 30 sekundach.
I znów piosenka, którą mogłaby śpiewać Tina razem z Ike Turnerem. Oszczędna w aranżacji, a gorąca w interpretacji „What’s That Say About You” również nie mogłaby się obyć bez zmysłowych chórków. Ależ to kołysze.
Delbert McClinton śpiewa w duecie z Janivą Magness balladę „What I Could Do”. Ot, lekko country’owa miłosna piosenka.
Znacznie lepiej wypada bliższa rytmicznie korzennemu gospelowi „Home” z gościnnym udziałem Cedrica Burnside. Jest tak wyczekiwana pasja w interpretacji i szlachetność chóru. Tych dwoje muzyków naprawdę pokazuje, że kochają muzykę i wkładają w nią całe swoje serca.
Utworem „Love to a Gunfight” Janiva Magness brzmieniowo wraca do americany, ale kompozycja mogłaby się pojawić i na popowych i na rockowych listach hitów. Cudownie kołysze, zabiera w krainę marzeń o miłości w której można utonąć jak w bagnie Mississippi.
„When It Rains” to piękny, liryczny tekst o wspomnieniach młodości, kiedy przyszłość wydawała się jasna, a miłość mogła pokonać każdy ból. Nic dziwnego, że niemal wieńczy płytę. Pary na koncertach będą ocierały łzy. I nie tylko pary.
„Some Kind of Love” oparta jest o brzmienie elektrycznego fortepianu. Tu Janiva Magness nieco oddala się od bluesowego idiomu, śpiewając bardziej jak biała diva, ale czemu nie? To jej płyta, jej emocje, a radość słuchaczy.
„ Love Is An Army” to płyta, która ucieszy nie tylko ortodoksyjnych fanów bluesa, a może właśnie nie ich, tylko osoby, które cenią sobie dobry głos, stylową aranżację i pewną zachowawczość kompozycji. Słuchając tej płyty nawet nie znając bluesa, można poczuć się bezpiecznie.