Wolna Sobota - Mała
Wolna Sobota - Mała

Poznański zespół Wolna Sobota powstał w 2009 roku i od razu wyróżnił się na polskiej scenie bluesowej. Materiał nagrany w latach 2012-2013 swoją premierę płytową miał… 22 lipca 2024 roku!

Świetny, kołyszący rytm piosenki „Nie ostatni” to elektro-akustyczny blues rock, który zdecydowanie porywa. Gitarzysta i wokalista Maciej Frąckowiak jak i cała Wolna Sobota grają utwór, który z powodzeniem mógłby zainspirować Organka do nagrania piosenki „Głupi”.

Wolna Sobota swoje bluesowe korzenie śmiało podkreśla w utworze „Jack Blues Man”. Do fantastycznego boogie swoje trzy grosze dokłada sekcja dęta: trąbka, saksofon i puzon. Dodatkowo partie gitary wykonuje tu Maciej Zdanowicz. Takiej piosenki nie powstydziliby się i Blues Brothers.

W „Tak niewiele trzeba” z gitarą slide zjawił się w studiu Janusz Siemienas, Marcin Górny odkręcił kurek z syntezatorami. Bas Piotra Tarnawskiego podkreśla motorykę utworu, który może nie będzie nigdy przebojem, ale za to może nieźle rozbujać słuchaczy na koncercie. No i te sola gitar…

Sekcja dęta dodaje nowego blasku kompozycji Tadeusza Nalepy i Bogdana Loebla „Dziwny weekend”. Michał Pijewski gra jak natchniony na saksofonie, funkową pulsację podkreślają conga Macieja Giżejewskiego. Jest w tej interpretacji i moc, i radość z grania i bluesowy szwung!

Tytuł „W zadymionej knajpie” idealnie oddaje charakter piosenki. Bliższej tanecznemu zydeco niż klasycznemu bluesowi. Można przy tym zatańczyć, można tego posłuchać. Słychać, że Wolna Sobota nie chce zamknąć się w jednym gatunku i szanuje ewentualnych słuchaczy całego krążka.

Zespołowi udało się uzyskać w studiu ciepłe, akustyczne brzmienie. I właśnie takie lekko domowe granie, gdzie perkusję zastępuje klaskanie, wypełnia zawartość muzyczną utwory „Stary duży fiat”. A przy tym jest pełna humoru – jaki kraj, takie limuzyny? Ale granie pierwszorzędne.

Przebojowe dźwięki syntezatora zamieniają się w „Lenia dzień”, ale Wolna Sobota się nie leni. Pompuje rytm, a i motoryka i interpretacja wokalna utworu czynią z niego potencjalny gwóźdź koncertów. Któż nie chciałby krzyczeć przed sceną: leń, leń, leń, leń dopada mnie? A do tego pyszny bluesowy slide i mamy receptę na sukces.

I znów tylko głos i gitara składają się na „Pieśń o maszynie”. Prawdziwy work song z partią solową gitary elektrycznej.

Jump blues pojawia się w piosence „10 minut”. Do tego zbiorowe śpiewy i prościutki tekst o przyjmowaniu się do pracy. Ale że blues to radość grania, w tej piosence kluczową rolę odgrywa aranżacja. I nawet jeśli klawisze naśladują dęciaki, to całość została zaaranżowana z wyjątkowym biglem. Tego nie da się słuchać w fotelu!

Blues rockowy „Będzie jasno” mógłby pojawić się w repertuarze niejednego amerykańskiego wykonawcy tego gatunku. A przy tym nutom towarzyszy niezły bluesowy tekst.

Ascetyczny, bo zagrany na gitarach elektrycznych, ale bez sekcji jest typowy blues boogie – „Hej Mała”. Z puentą w tekście.

Czy wydawanie płyty po ponad dekadzie od nagrania ma sens? Ta muzyka jest ponadczasowa. Kto lubi bluesa i okolice, tego Wolna Sobota szybko do siebie przekona.