Nieważny jest wiek, nieważny jest staż. Blues to muzyka, która nie wymaga wyglądu nastolatka, ale serca, umiejętności i duszy. Wtedy może powstać dobry album, nawet jeśli przywołuje na myśl dobrze już znane nuty i schematy. Ale czasem właśnie o to chodzi.

Dion DiMucci rozpoczynał swoją karierę w drugiej połowie lat 50. wraz z zespołem The Belmonts, później śpiewał dla nastolatków z pierwszej połowy lat 60., a w XXI wieku odkrył dla siebie bluesa.

I rzeczywiście - w najlepszych chicagowskim stylu rusza z utworem tytulowym. Wspomina korzenie swojej muzycznej fascynacji, muzykę, którą słyszał z radia, gra klasyczne nuty ograniczając się do kwartetu, po prostu - "Tank Full of Blues".

"I Read It (In the Rolling Stone)" przełamuje nieco oczywistą bluesową harmonię. To pełna humoru opowieść o tym, jak media tłumaczą ludziom, co jest na fali a co passe. Oczywiscie, jeśli jeszcze ktoś w ogóle czyta papierową prasę.

Za to "Holly Brown" to już czysto bluesowe słowa i nuty. Dion śpiewa czystym, acz pełnym dostojnej patyny głosem,a  gitary grają dokładnie to, czego wymagamy od białego bluesa.

“Ride’s Blues”, w którym pojawiają się frazy jako żywo przypominające johnsonowskie "Cross Roads" to zdecydowany uklon w stronę mistrzów, pełen nieco przybrudzonego brzmienia sześciu strun. Mocno zaakcentowany werbel dodaje siły kompozycji.

"Two Train" to kolejny temat żywcem czerpiący ze skarbnicy bluesa. Głos Diona jest bardziej przejmujący, z pasją wyśpiewuje przeciągłe frazy, by za chwilę skłaniac się ku melorecytacji. Jest w tym utworze z pewnością niesamowita dynamika.

"Do You Love Me Baby" to następny bluesowy klasyk z odpowiednimi słowami, które w ustach Diona brzmią przekonująco. A gitary nie ustają w wygrywaniu najlepszych bluesowych patentów.

"You Keep Me Cryin'" może przywoływac skojarzenia z korzennym graniem Johna Lee Hookera albo Boo Boo Davisa. Dion ma odwagę sięgać po wzorce niemal zarezerwowane dla czarnoskorych i wychodzi z tego z tarczą i świetną interpretacją wokalną.

"My Michelle" to z kolei bardziej jumpowy rytm i taka też - taneczna opowieść. Bezpretensjonalna - jakby czas nagle cofnął się o poł wieku. To tez trzeba umieć.

“My Baby’s Cryin’” to następny najbardziej klasyczny z klasycznych bluesów nagranych przez Diona. Bez zbędnych ozdobników, z odrobiną rozbielonych fraz na gitarze, ale w stu procentach bluesowy.

W nieco szybszym tempie utrzymany jest utwór "I'm ready To Go". To niemal rock and roll w klimacie Chucka Berry, ale zagrany z większym dostojeństwem. Bez obawy - cały zespół bawi się świetnie.

I wreszcie zaskakujące zakończenie - balladowo-recytowany "Bronx Poem". Warto poświęcić kilka chwil, by posłuchać dokładnie tekstu. O konfrontacji marzeń i wyobrażeń z życiem. O tym, o czym powinien być prawdziwie uduchowiony blues.

Dion na Tank Full of Blues daje krótki popis białego pojmowania muzyki Ameryki. Nie odkrywa nowych horyzontów, z uwagą cytuje klasyków i wkłada w swój głos całe serce. I na pewno podbija białych słuchaczy. Tuż po premierze w USA album sprzedawał się naprawdę nieźle. Warto go przynajmniej posłuchać.