Big James and the Chicago Playboys swój krążek zarejestrowali w Lionel Hampton Jazz Club w Paryżu, w listopadzie 2010 roku. W marcu 2012 zespół, który ma kolekcję nagród magazynu Living Blues za najlepsze dęciaki z miejsca rzuca na kolana swoim brzmieniem. I nie tylko nim.
"The Blues Will Never Die" to otwierająca zestaw nagrań autorska piosenka Jamesa Montgomery. Świetny głos, idealne brzmienie dęciaków, pulsujący bas i delikatne klawisze spajają się w buzującą energią całość. No i do tego obowiązkowe solo na puzonie. Takie brzmienie chicagowskiego bluesa nie może nie poruszyć nawet fanów na łożu śmierci. I kiedy myślimy, ze to już wszystko zaczyna się solo na instrumentach klawiszowych. Joe "Goldie" Blocker gra z prędkością światła. Kiedy Mike "Money' Wheeler zaczyna grać solo na gitarze, jest identycznie. Dźwięki rozpędzają się, a wprawne ucho dosłyszy w tle jak fantastycznie gra basista. Już dla tej jednej piosenki warto kupić płytę i powtarzać, że blues nigdy nie umrze.
I oto tytułowy "Big Payback" z repertuaru samego Jamesa Browna. Big James śpiewa z niezgorszą ekspresją, do tego odpowiadają mu falsetem zaśpiewane chorki, gitara gra funky jak u co najmniej Prince'a, a cały zespół przypomina sławną rhythm machine. Alez gorąco było tej nocy w paryskim klubie.
"Coldest Man I Knew" to następna autorska piosenka Montgomery'ego. Niezwykle mocny riff i bardzo twardy, męski utwór. Ale jest też w nim miejsce na oddech i przestrzeń. O genialnych riffach dęciaków wspomać można, ale jak mawia klasyk - to oczywista oczywistość.
Pozostajemy w klimacie chicagowskiego bluesa. Bardziej standardowe takty i umiarkowane tempo prezentuje "All Your Love" Magic Sama. Ależ ten Big James ma parę w gardle. To frontman z krwi i kości, który góruje nad całą swoją orkiestrą. a pod koniec utworu znów oddaje pola gitarzyście, któy zdecydowanie nie zasypia gruszek w popiele.
"Jody’s Got Your Girl and Gone" to kolejny cover, tym razem z repertuaru Johnnie Harrisona Taylora. Utrzymany lekko w klimacie "Papa Was A Rolling Stone" daje szansę na wygranie się trębaczowi. Charles "Richard" Pryor daje czadu, a brzmi jak w najlepszych nagraniach Blue Note Records przetworzonych przez... US3.
Prawdziwy blues to kompozycja Magic Sama "That’s Why I’m Crying". To blues, który opowiada, z call & response, genialną dynamiką i świetnym frazowaniem Montgomery'ego. A kiedy zespół ścisza swoje instrumenty, zaczyna szaleć Mike "Money' Wheeler. I wtedy z wolna odzywają się dęciaki. To jest blues!
"Trying To Live My Life Without You" napisał Otis Clay i rzecz jasna jest w tej piosence mnóstwo słońca, radości, duch gospel i rozsadzająca wszystko pozytywna energia, przy której bomba atomowa wydaje się być tylko zepsutą zabawką smutasów z Waszyngtonu.
I następny szok. "I'll Stay". Absolutnie genialna kompozycja George Clintona rozsławiona przez Funkadelic, tu w lekko wolniejszym tempie, bliższym Kozmic Blues Janis Joplin. Ale to z gruntu Czarna Muzyka i to pisana wielkimi literami. To kolejny powód, by mieć ten krążek. Cudna praca sekcji rytmicznej, smakowite solo trąbki - ależ ten zespół ma w sobie moc. A po solówce gitary, cała machina przyśpiesza finiszując w szaleńczym tempie. Jeśli z tego koncertu nie będzie wideo, to musimy chyba nakręcić je sami jak najszybciej.
"Low Down Dirty Blues" to kolejny autorski blues Big Jamesa. Klasyczny w formie i zaśpiewany z fantastyczną mocą. Świetne solówki klawiszowca i gitarzysty tym razem wspiera nie mogący się chyba oprzeć zbiorowemu szaleństwu basista. Gra czujnie i kiedy trzeba - naprawdę gęsto. A riffy dęciaków - no dobrze, mieliśmy nie wspominać o oczywistościach.
A na finał - Deep Purple. Big James and the Chicago Playboys potrafią ożywić nawet tak zgrany standard jak "Smoke On The Water". Bez jednego słowa!
O szczęśliwy Paryżu, dane ci było zobaczyć i usłyszeć na żywo geniuszy chicagowskiego bluesa. Big James and the Chicago Playboys to obowiązkowa pozycja na półce każdego szanującego się fana. Zestaw niemal idealny z energią, której starczy na kilka innych płyt.