Toruński zespół Open Blues dwa lata temu nagrał krążek "Seta w ryja", teraz proponuje "Pięć złotych". Trzeba zatem sprawdzić, czy ów numizmat muzyczny wart jest więcej czy mniej. Trzeba tylko chcieć.
No właśnie - "Trzeba tylko chcieć" to piosenka, która otwiera album. I od razu zaskoczenie. Zespół wyraźnie zmienił brzmienie. Tym razem do przodu ida organy, wokalista nie zawodzi, a co ważne - Przemysław Losoś daje też radę jako harmonijkarz. A cały utwór ma naprawdę rockowy power - jakby stworzony do... rockowego pubu.Open Blues cieszy ucho, bo... śpiewa po polsku. Chicagowski i tytułowy zarazem "Pięć złotych" to z kolei fajne piano i niezla partia solowa Igora Nowickiego i chórki zaśpiewane przez cały zespół. Wiesław Kryszewski zaczyna solo nieco jakby chaotycznie, ale jest w nim odpowiednia zawartość bluesa w bluesie.
Kiedy zaczynają się pierwsze takty "Kręcą się gwiazdy" momentami pojawia się skojarzenie z innym fajnym polskm zespołem - Zydeco Flow. Ale to oczywiście Open Blues i ich lekko southernowe granie. Co ważniejsze - wokalista Łosoś daje radę, chociaż natężenie szeleszczących społgłosek w tekstach jest czasem przerażające. I znów - świetnie gra klawiszowiec.
Zespół ma chyba niewyczerpaną energię. Kiedy swingująco zaczyna grać "Po co pytać" - uśmiech pojawia się na twarzy. Bo mimo przeciętnego lietracko, acz słusznego społecznie tekstu, to przecież riff jakby żywcem wyjęty z najlepszych czasów Kasy Chorych. Świetne granie.
I dalej Open Blues uderza w najlepszym chicagowskim stylu. Prosty bluesowy riff to podstawa piosenki "Komu bije blues". Aranżacja oparta na klasycznym dialogu wokalisty z gitarą solową i frazy jakby napisane przez Loebla, choć jako autor podpisał się Marek Modrzejewski. Tu dopiero słychać, że gitarzysta umie zagrać fajnie, i chyba ma własny styl budowania napięcia w solówkach.
"Myślę o tym" to lekkie zwolnienie tempa. Open Blues kołysze sluchaczy w rytm słów "trzeba radość obudzić w nas". Bardzo fajna fraza i jakby pokazująca, że blues to nie muzyka smutasów. Zwlaszcza, że w aranżacji pojawia się inetligentny bridge, a wokalista zarzuca śpiewanie komunałów na rzecz grania na harmonijce.
W graniu na gitarze Wiesław Kryszewski rozkręca się w najgłupszej piosence na płycie - utworze "Wielbłąd". Świetnie przemyślana partia gitary, mnóstwo energii w graniu i niesmieszny, w zalożeniu humorystyczny tekst. Trudno.
I znów wracamy do bardziej klasycznego pojmowania bluesa. "Powsinoga" nie zamyka sie li tylko w trzech akordach. Zespół bawi się harmonią, a organista znów leje miód czarno-białych dźwięków wprost do uszu. No i riffy harmonijki dodają kompozycji dodatkowego ognia.
"Tylko uwierz w to" zaczyna bardzo charakterystyczny patent na gitarze, do tego organy jako instrument rytmiczny - trzeba przyznać, że Open Blues dba, żeby słuchacz się znudził ich krążkiem. No i w tej piosence Przemysław Łosoś śpiewa chyba najbardziej na luzie.
Open Blues najbardziej kocha chicagowskie granie - "Cała wprzód" to kolejny pełen pozytywnej energii utwór, który na koncercie ma szansę zabrzmieć jeszcze lepiej. No i oczywiście każdy z muzyków znajdzie miejsce na solo. I lepiej nie zagłębiac w nieskomplikowane teksty - ważne, że utwór kołysze aż miło.
Krążek kończy zaskakująca ballada autorstwa klawiszowca Igora Nowickiego. "Musisz pamiętać" to utwór w klimacie blue eyed soulu, skomponowany bezbłędnie, ale niezwykle trudny do zagrania i zinterpretowania. I mimo, że Przemysław Łosoś robi co może, jakoś trudno uwierzyć, że to jego styl jak i całego Open Blues. Ale piosenka jest po prostu piękna.
Pięć złotych - to byłaby idealna cena nie tylko za tę płytę, ale tak się nie da. Zespół też musi mieć czas na skomponowanie, zaaranżowanie i przećwiczenie takiego materiału. Na pewno od czasu "Sety w ryja" zgrał się jeszcze bardziej i doszlifował brzmienie. Musicie sami pomyśleć - ile razy trzeba przemnożyć owe "Pięć złotych" by wilk był syty a i owca nienapoczęta.