Gienek Loska Band kiedyś grał na białostockim i augustowskich rynkach, stał na stricie we Wrocławiu. Dziś obstawiony menadżerami, niedostępny, właściwie gra to samo. Nawet te same covery.
„Jak długo” otwierający album „Dom” właściwie definiuje cały album. To southern rock zaśpiewany z kresowym akcentem i nasączonymi potrzebą wolności tekstami. Z pełno brzmiącą gitarą, odrobiną akustycznych barw, z naturalnymi odwołaniami do podobnie grającego Dżemu.
Idealnie przebojowa – oczywiście w kategoriach classic rocka – jest piosenka „Na dachu świata”. Loska recytuje z pasją słowa o miłości, zanim wykrzyczy refren, gitara elektryczna dwudźwiękami podkreśla moc tekstu, a organowy riff dodaje melodyjności tej piosence. A z drugiej strony jest w tej piosence coś z ducha nakarmionych dobrym kwasem Oasis z okresu „Wonderwall”, czyli rockowych Beatlesów.
Słabiej brzmi rockowy „Będzie dobrze”. Niestety, płytę trzeba czymś wypełnić, a takie kompozycje sprawny muzyk wypuszcza spod małego palca. Dobrze, że przynajmniej słowa są blisko Ziemi – to uwiarygadnia ethos Loski – ulicznego krzykacza.
Jeszcze więcej hałasu robi funkowo-rockowy „Ja i ty”. To niemal hard rock z połowy lat 70. okraszony solówką na moogu. Całości dopełniają kiczowate słowa „że zmieniasz uśmiechem kamienie w anioły”. Tak się grało 40 lat temu – to fakt.
„Nic więcej się nie liczy” to jakby życiowe credo Loski, fana Deep Purple. Opowiada, że może pić brudną wodę z kranu, byle grać. Świetnie brzmi gitara solowa z wah wah, a cały band gra z wyjątkowym rozmachem. Gdyby startowali w 1972 roku Polska nosiłaby ich na rękach, z wyłączeniem fanów Anny German, rzecz jasna.
Niezbyt odkrywczy utwór „Funky” to jeszcze jeden popis sprawności instrumentalnej muzyków. Wszystko pulsuje w rockowo funkowym sosie i jak to w przypadku takich kompozycji bywa, trudno ją zapamiętać , ale za to ilość klasycznie brzmiących zagrywek gitarowych może cieszyć ucho wielbicieli poszukiwania muzycznych cytatów.
Tytułowy „Dom” ma w sobie moc akustycznej ballady. Słowa pięknie łączą wschodni krajobraz z miłością i co ciekawe, nie są pięćsetna retrospekcją, tylko śmiałym spojrzeniem w przyszłość. Może ta egzemplifikacja marzeń jest nieco naiwna, ale to tylko rock and roll. Nawet sentymentalne nuty harmonijki są tu na miejscu. No i wiadomo – Loska takie piosenki śpiewa z taką samą pasją jak ukochanego hard rocka.
I oto cover oczywisty – „Jednego serca” z kultowej płyty „Niemen Enigmatic”. Kompozycja przewspaniała i przez Niemena zaśpiewana z mocą trąb kruszących mury Jerycha. Wszak, kiedy komuś przed laty chciało się zareklamować Loskę, wysyłało się maila z tytułem „Niemen żyje”. Teraz, kiedy wreszcie jest znany – można stwierdzić – daje radę, tylko po co?
Harcerska harmonijka rozpoczyna piosenkę „Zostań z nami”. To następny wielki utwór Loski. O emigracji, z klasyczną southernową energię, wielkim refrenem i ważnymi słowami. Wręcz można usłyszeć, jak fani Loski, a jednocześnie wielbiciele polskiej muzyki śpiewanej po polsku wspólnie śpiewają ją na koncertach. Wszak po to została skomponowana. A słowa, które są przesiąknięte patriotyzmem mogą być wzorem dla wielu innych artystów. Wielka pieśń i chyba najlepsza na płycie.
Bo kompozycje to najsłabsza strona Gienek Loska Band. Zespół ma świetne brzmienie, klasycznie aranżuje kompozycje, ale choćby w piosence „Tramwaj” – słowa i zwrotka są naturalne, a na siłę udziwniony refren w jakiś sposób łamie nastrój. Ważne, że fani głosu Loski dostaną porcje energetycznych dźwięków.
Kilka lat temu Gienek Loska epatował słuchaczy grając medley „Dziwny jest ten świat/It’s a Man’s Man’s Man’s World”. Teraz umieścił wielki hit Browna jako bonus z podkładem bliższym karaoke. I znów pada pytanie – po co? Dla fanów programu X-Factor?
Gienek Loska Band w studiu sprawdził się świetnie. Płyta brzmi klasycznie, a sam Gienek śpiewa w taki sposób, za jaki pokochali go nie tylko widzowie TVN. A że wszystkie wielkie piosenki napisano 40 lat – jest , jak jest.