Dr Blues - Tribute To Ol'Skool Masters

Dr Blues wydał niecodzienny, dwustylistyczny album w hołdzie twórcom bluesa i soulu. W nagraniach udział wzięli goście z USA, którzy współtworzą tę muzykę od pół wieku.To Bobbie "Mercy" Olivier i Niki Buzz.

Wydany pod koniec 2013 roku dwupłytowy, nietypowy album zaskakuje. I to zaskakuje w wielu aspektach. Dr Blues /Krzysztof Rybarczyk/ pomysłodawca i spiritus movens całego przedsięwzięcia pokusił się o realizację dość przewrotnego zamysłu. Dwie dekady, dwa style, dwa zespoły, dwaj goście. Łącznikiem jest on. Dr Bluesa kojarzymy jako frontmana, wokalistę, gitarzystę i showmana w dwóch formacjach: Wielka Łódź oraz Dr Blues & Soul Re Vision. Tutaj skromnie chowa się w cieniu dwóch zaproszonych muzyków przydzielając sobie wyłącznie rolę instrumentalisty. Dotychczas oddzielał on działalność wspomnianych zespołów, którym przewodzi. Nie inaczej stało się także w przypadku albumu Dr Blues - Tribute To Ol'Skool Masters.

Album poświęcony jest dwóm odrębnym gatunkom, które z reguły przenikają się we współczesnej muzyce wielu wykonawców. Każda z płyt zwraca uwagę bardzo sprecyzowaną stylistyką mającą śródło w latach pięćdziesiątych (CD1 - Tribute To Ol'Skool Blues Masters) oraz sześćdziesiątych (CD2 - Tribute To Ol'Skool Soul Masters). Dotychczas jeszcze nie spotkaliśmy w obrębie jednego albumu sytuacji, aby lider połączył dwa swoje odrębne byty sceniczne i to w tak równorzędny sposób. A warto zwrócić uwagę, że każda z tych płyt z powodzeniem mogłyby być niezależnym wydawnictwem.



Zwraca uwagę atrakcyjny  dobór utworów na obydwu płytach. Pierwszą płytę, nagraną w hołdzie mistrzom bluesa otwiera niezniszczalny standard Roberta Johnsona "Sweet Home Chicago" - może nie jest to zbyt oryginalny pomysł, ale od razu umiejscawia stylistykę całej płyty. Następne jedenaście utworów przypomina nam różnych twórców i kanoniczne kompozycje z tego okresu. Co ciekawe od połowy zmienia się klimat nagrań. Po początkowych klasykach nagranych w studio przenosimy się do klubu, gdzie od razu możemy odczuć powiew żywiołu estradowego. Bobbie "Mercy" Oliver, który śpiewa i gra na harmonijce w stylu dawnych mistrzów zachwyca bezpretensjonalnością i swobodą. Choć nie jest bardzo znanym wykonawcą - jest niezwykle szczery i prawdziwy w tym co robi - bo też jest aktywnym bluesmanem już ponad sześćdziesiąt lat. Możemy odczuć wyjątkową chemię między muzykami. Utwory brzmią znakomicie i choć nie przenoszą nas w odkrywcze przestrzenie nowoczesnego bluesa, pokazują jak witalne i ciągle żywe są bluesowe korzenie. W jak świeży, radosny i spontaniczny sposób można po przez całe życie ciągle znajdować radość w wykonywaniu standardów tego gatunku.


Druga płyta albumu, poświęcona mistrzom soulu to przemyślana i konsekwentnie zrealizowana całość. Podobnie jak w przypadku pierwszej płyty, rejestracja została dokonana na żywo, co oznacza, że nie zawiera dubli i powtórzeń. Mamy więc motoryczny szkielet sekcji rytmicznej, którą tworzą Joanna Dudkowska i Tomek Boguś oraz wiele, jak przystało na klasyczne nagrania z lat sześćdziesiątych dodatkowych instrumentów. Zmasowane brzmienie przypomina miejscami słynną "ścianę dźwięku" Phila Spectora. Na pewno nie jest to muzyka kameralna i intymna. Kolejne utwory od soulowych klasyków, poprzez funkujące klimaty i miejscami jazzujące solówki klawiszy Piotra Kałużnego i Adama Bieranowskiego zabierają nas w świat lat sześćdziesiątych, a Niki Buzz zachwyca swobodą i feelingiem w śpiewie i na wskroś blues-rockową grą na gitarze. Ale jakże mogłoby być inaczej, skoro zaczynał u takich tuzów jak James Brown, czy Ike i Tina Turner i występuje we własnym projekcie wykonując utwory Jimmiego Hendrixa. Zresztą jego życie i historia to temat niemal na samodzielną książkę.



Powróćmy do Dr Bluesa, który ukazał dwie, jakże różne strony swojego muzycznego medalu. Na pierwszej płycie wtapia się w  wielopłaszczyznowe tło chicagowskich solówek, natomiast na drugiej bardziej widocznie zaznacza swoją obecność w postaci kontrapunktów i dialogów w stylu wzorowanym na grze B.B.Kinga, którego jest od lat wielkim miłośnikiem.

W nagraniu albumu wzięło udział łącznie kilkanaście osób, znakomitych muzyków, a przysłowiową wisienką na torcie byli dwaj wyjątkowi goście pochodzący z USA, którzy swoim udziałem dowiedli, że muzyka nie zna granic. Dwie godziny nagrań zaprezentowanych w tym albumie to całość spójna i konsekwentna, a równocześnie pełna życia i energii. Z pewnością album Dr Blues - Tribute To Ol'Skool Masters jest bardzo mocnym uderzeniem wydawniczym w kończącym się roku 2013, który nie obfitował w wiele płyt polskich wykonawców.

Warto dodać, że oprócz limitowanego, kolekcjonerskiego wydania w postaci dwupłytowego digipacka CD, album dostępny jest także bezpłatnie w postaci elektronicznej pod poniższymi linkami. To także jeszcze jedna pozytywnie zaskakująca niespodzianka dla fanów, którzy nie będą mogli zdobyć oryginalnego dwupłytowego digipacka.

ściągnij w postaci mp3    https://www.dropbox.com/sh/s2nhyuvndu5sf1k/grS-lOpN_-

ściągnij w postaci wav     https://www.dropbox.com/sh/5pqfvn6ykj7hfqq/5eEoInNInF

Portal bluesonline.pl jest patronem medialnym albumu Dr Blues - Tribute To Ol'Skool Masters.