Manhattan Blues Connection to międzynarodowy zespół bluesmanów rezydujący w Nowym Jorku, w którym na perkusji gra Leszek Chalimoniuk. Legendarny perkusista grał m.in. w zespołach Romuad i Roman i uczestniczył w nagraniu „Helicopters” Porter Band”.
Porządny oldschoolowy blues „Good Lovin Woman” otwiera materiał zrealizowany w studiu na Brooklynie. Brzmienie i gra gitarzysty cofają nas w czasie o jakieś pół wieku, grającą ze sporym pogłosem gitarę tulą w objęciach akordy elektrycznych organów.
Znakomita kompozycja Dariusa Rezy, basisty zespołu, „You Don’t Know” to jeden z najmocniejszych punktów krążka. Riff wzmocniony saksofonem, do tego dogran w studiu organy i elektryczne piano dają pełnię brzmienia. Ale i tak najważniejszy jest Andy Story – stylowy czarnoskóry gitarzysta i wokalista Manhattan Blues Connection.
Bardzo nostalgicznie brzmi standard „The Things I Used To Do”. To w brooklyńskim studiu zespół postarał się o świetne aranżacje na saksofonie, a Story wyrusza ze swoją gitarą w daleką improwizowaną podróż.
W „Black Cat Bone” jest może nieco bardziej zachowawczo, ale już wolny, molowy „Strange Things Happening” ukazuje potęgę bluesowego standardu i świetną pracę gitarzysty. Do tego lekko gardłowy, zduszony głos, przeszywające powietrze wysokie nuty i jest prawdziwy afroamerykański blues.
„Driving Wheel” to klasyk zagrany z klasycznym call & response gitary, wspierany saksofonowymi riffami. Po prostu – taki jest blues.
W „Black Jack Game” takie responsy gitarze gar na pianinie Billy „Blue” Blend. Siedem minut mija niepostrzeżenie. I oto zmiana klimatu.
W „That’s Alright”, kolejnym standardzie w wolnym tempie, pierwszoplanową rolę odgrywa pianista. Przy „Sweet Little Angel” wszystko wraca do normy, a gitara jakby zmienia brzmienie. Staje się bardziej drapieżna, realizator nieco przykręcił pogłos, a Andy Story naprawdę daje z siebie wszystko, będąc bardzo autentycznym wokalistą.
Kolejny super standard to „Rock Me Baby” tu zagrany na luzie, ale oczywiście z świetnymi responsami gitary i rozdzierającymi partiami wokalnymi.
Krążek zamyka przepięknie zagrane „Cold, Cold Feeling”. Uczucia, wbrew tytułowi, są gorące, a molowa harmonia wprowadza w nastrój nostalgii przerywany nerwowymi solówkami gitary. Nerwowymi, w sensie psychologii, nie techniki, za to zgodnymi z tematyką i dramaturgią tego bluesa.
Manhattan Blues Connection to dowód na uniwersalny charakter bluesa I jedno z wielu świadectw, że Polak też potrafi. Bo to Leszek Chalimoniuk, mimo iż bębni raczej z tyłu i dość zachowawczo, jest szefem tego zespołu.