Bartosz Przytuła podbił Polskę tworząc wraz z Tomkiem Krukiem sławny duet Przytuła & Kruk. Teraz postanowił pokazać kilka twarzy. Są oczywiście nagrania z Krukiem, Bartek Przytuła Quartet i Gruff!
Krążek rozpoczynają historyczne dema „Dust My Broom” i „Can’t Be Satisfied”. Bartosz oprócz żywiołowego i z dzisiejszej perspektywy błyskawicznie rozpoznawanego sposobu śpiewania sięga też po harmonijkę. Wraz z Tomkiem Krukiem umieją przy minimum środków zrobić mnóstwo znakomitego bluesa i od razu słychać, że po prostu są dla siebie stworzeni. Oczywiście wyłącznie w sensie muzycznym.
Z tej perspektywy sposób nagrania jakby stawia na straconej pozycji genialne skąd inąd „Superstitious” Stevie Wondera. Kwartet to jednak zbyt mało, by oddać potęgę tego funkowo-soulowego standardu. Sam głos i ciekawe partie poszczególnych instrumentalistów to ciut za mało. Może to sterylny dźwięk zgarnięty z konsolety w krakowskim Harris Piano Jazz Bar odbiera wykonaniu magię, ale zwyczajnie czegoś mu brakuje.
Z tym samym zespołem, ale przy ograniczonej do minimum aranżacji Przytuła sięga po wielki hit reggae – „One Love” Marleya. W nagraniu słychać, że zabawa w barze musiała być niezła, ale bez wszechobecnego dziś wideo, wyobraźnia nie obroni frywolnego charakteru muzyki. Słychać, że wszyscy dobrze się bawią, ale to raczej intrygująca pamiątka niż „mile stone” w karierze wokalisty.
Najlepiej w tym zestawie wypada „Let Me Play My Music”, może ze względu na nieco gęstszą aranżację i bardziej skondensowaną warstwę rytmiczną. Każdy z instrumentalistów miał okazje zagrać solo i chyba dla nich ten zapis będzie równie istotny co dla Przytuły.
„Me And The Devil” i „Preaching Blues” znamy już z płyty Gruff!. Zresztą tę część płyty ochrzczono “P&K Gotta Brand New Band” w odróżnieniu od poprzedniej funkowej – “Harris Katharsis”.
W tych nagraniach ewidentnie słychać postęp jaki poczynili i Tomek Kruk i Przytuła od czasów demo. Są jeszcze bardziej sobą i jeszcze bardziej orginalni a przecież interpretują klasyki samego Johnsona.
Ale największym zaskoczeniem jest końcówka krążka. „People Started Dancin’” zostało zremiksowane na kształt produkcji niezrównanego Jana Mittendorpa. Korzenny blues z dobro wyśmienicie krzyżuje się z sensownie dobranym techno, a takie połącznie dodaje żywotności obydwu gatunkom.
Na jeszcze większy odjazd pozwolił sobie Przytuła w utworze „Włóż Inne Spodnie Mała”. Pierwsze dźwięki syntezatora przypominają jakiś „Ballroom Blitz” The Sweet. Dalej mamy kosmiczny funk i electro-punkowy kabaret. I taki Przytuła też jest, jak mówią fani „do przytulenia”.
Bartosz Przytuła swoim „Lans Packiem” zrobił miły prezent i fanom i promotorom koncertów. Ale chyba i tak nic nie zastąpi chemii jaką wytwarzają między sobą Przytuła & Kruk.