Koncert „Gitara w kilku smakach” zgromadził na festiwalu Bluestracje w Chorzowie takich muzyków jak: Lurrie Bell (na zdjęciu), Dave Specter, Michael Van Merwyk czy wreszcie Grzegorz Kapołka.
Drugi dzień festiwalu Bluestracje wypełniony był wywodzącymi się z odmiennych tradycji muzycznych gitarowymi dźwiękami, które zgodnie z tematem koncertu – „Gitara w kilku smakach” – rzeczywiście zabrzmiały różnorodnie.
Wieczór otworzyło trio - Grzegorz Kapołka, Irek Głyk i Darek Ziółek - utworem „Machine” z najnowszej płyty „Blues4You”. W swoim występie zaprezentowali także utwory z poprzednich krążków jak np. lekko i swobodnie zagrany „For John Lee”. Koncert był prawdziwą ucztą dla ucha. Mimo gęstej faktury, muzyka Grzegorza Kapołki i spółki miała w sobie dużo przestrzeni. Doświadczeni muzycy o świeżości muzycznej młodych.
Z Niemiec przyjechał do nas Michael Van Merwyk & Bluesoul i udowodnił polskiej publiczności, że otrzymane nagrody i wyróżnienia są całkowicie zasłużone dla tego zespołu. Zaprezentowali fajnego, kołyszącego bluesa, szczerego, bez udziwnień, z luzem, energią i spontanicznością. Przyjemnie było posłuchać ich muzyki w piątkowy wieczór. Sam Michael zjednał sobie widzów już po kilku dźwiękach, a na uwagę zasługuje jego wyjątkowy głos, co potwierdzają zasłyszane z widowni opinie: „Duży pan z dużym głosem” czy „Momentami brzmi jak Bobby Blue Bland”.
Wieczór zakończyli Amerykanie – wystąpili Dave Specter Band oraz Lurrie Bell. Instrumentalnie i dość niemrawo zaczęli muzycy z Dave Specter Band. Rozkołysało się po dwóch numerach, gdy wokalnie zaczął udzielać się klawiszowiec. Zespół nabrał skrzydeł, gdy na scenie pojawił się Lurrie Bell. Panowie Dave Specter i Lurrie Bell to dwie muzyczne osobowości, dwa pomysły na gitarę – Specter gra bardziej wyważone dźwięki, a Bell żywiołowe. Wszystko to przekazane z luzem i klasycznym brzmieniem niedostępnym nam Europejczykom.
W MDK Batory festiwal Bluestracje fotografowała Anna Wietecha.
Po zakończonych w MDK Batory koncertach można się było przenieść do zabrzańskiej Violinowej Gospody na jam session, na który przybyło wielu śląskich muzyków, ale także bardzo duża widownia. Tak więc Gospoda wypełniła się po brzegi zarówno muzyką, jak i gośćmi. Blues pulsował do późnych nocnych godzin. Radosna właścicielka Gospody przyjęła wszystkich gościnnie i z wielką serdecznością.