Kawiarnia Fama nie tylko za sprawą stroboskopów zamieniła się w psychodeliczny klub sprzed czterech dekad. The Jan Gałach Band i Karolina Cygonek oczarowali Białystok swoim koncertem.
Fatalny, z punktu widzenia specyfiki miasta termin, nie przeszkodził najbardziej zagorzałym fanom w kibicowaniu występowi The Jan Gałach Band. Od pierwszych nut wydobytych przez Jana Gałacha z elektrycznych skrzypiec, było jasne, że występ będzie elektryzujący. Nie raz, dzięki grze i brzmieniu klawiszy Borysa Sawszkiewicza, przenosili nas w klimaty bliskie The Doors. Nieco słabiej wypadał grający stylowo Max Ziobro – uderzeniom w bębny brakowało jakby przez większość koncertu energii, a były momenty o tak potężnym brzmieniu, że aż chciało się usłyszeć ten dźwięk płynący z jakiejś wielkiej estrady.
Oczywiście nie można zapomnieć o osobowości jaką jest Karolina Cygonek. Rzadko ostatnio koncertująca wokalistka zaśpiewała na wydanej jesienią 2013 roku płycie The Jan Gałach Band, a zespół oprócz zaprezentowania większości utworów z tego krążka, sięgnął także po piosenki Cygonek i bluesowe standardy.
Głównym bohaterem koncertu był bez wątpienia Jan Gałach. Oprócz fantastycznych solówek, często bliskich feelingowi rockowych gitarzystów, kiedy trzeba, traktując instrument jako harmoniczny, muzyk praktycznie nie opuszczał sceny, skromnie akompaniując innym członkom zespołu. Właściwie – nawet, gdyby w zespole zabrakło gitarzysty elektrycznego, przy gęstej grze Marka Idzika, ów brak byłby pewnie niezauważalny, a zespół zyskałby może nawet na wyrazistości brzmienia.
Wycieczki Gałacha w stronę jazz rocka, myślenie kompozytorskie bliskie nie tylko estetyce Michała Urbaniaka – to kierunki, w jakie powinna chyba zmierzać ta muzyka. Hasło „Rock an roll i ch…”, które pojawiło się na płycie i za plecami artystów, zdecydowanie krzywdzi ich samych i ich pracę, ale może Polacy tak już mają.
Tu zobaczysz zdjęcia z koncertu: Kawiarnia Fama: The Jan Gałach Band i Karolina Cygonek