VII Biała Blues Festival to czarujący występ Alvona Johnsona z Kalifornii, psychodeliczny blues GravelRoad i instrumentalna maestria Grzegorz Kapołka Trio.
To co usłyszała publiczność VII Biała Blues Festival w wykonaniu Alvona Johnsona i jego bandu wprawiło ją w prawdziwy zachwyt. Artysta ten przez blisko dwie godziny czarował swoim niepowtarzalnym głosem, a także znakomitą, ekspresyjną grą na gitarze. W pewnym momencie tak rozgrzał słuchaczy, że cała sala zaczęła tańczyć, a bardziej odważni robili swoje popisy taneczne przed sceną. Z pewnością na ten sukces miała też spory wpływ świetna gra sekcji rytmicznej/Łukasz Gorczyca-bas, Adam Grzelak-perkusja i Jacek Prokopowicz-organy Hammonda, piano/, która była bardzo czujna i szybko reagowała na wszystkie niuanse lidera.
W ich wykonaniu mogliśmy usłyszeć m.in. takie klasyki jak: Fever, What a wonderful world, Sweet home Chicago, czy latynoskie Besame Mucho.
Pozostali wykonawcy również nie zawiedli. Koncert czołowego polskiego gitarzysty Grzegorza Kapołki i jego Tria /Darek Ziółek-bas, Irek Głyk-perkusja/ rozpoczynającego festiwal charakteryzował się finezją grania, lekkością, a także wieloma smaczkami melodyczno-harmonicznymi.W repertuarze znalazły się głównie utwory z ostatniej płyty Tria nominowanej do nagrody Fryderyki.
Do bardzo udanych może też zaliczyć swój występ zespół Gravelroad z Seattle ze Stanów Zjednoczonych. Jego szorstkie, chropowate brzmienie oraz rockowe zacięcie z elementami bluesa przypadło szczególnie do gustu młodym słuchaczom. Swojego zadowolenia nie krył też dyrektor festiwalu Jarosław Michaluk, któremu publiczność zaśpiewała Sto Lat zaintonowane przez zespół Alvona Johnsona, z okazji niedawno obchodzonych 50 urodzin.