Uniwersytet Jagielloński ma Ogród Botaniczny. Kraków zorganizował 29 maja 2015 roku Święto Ogrodów. I właśnie w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego zagrała Krecia Robota.
Stereotypy nami rządzą. Bo jak ktoś jedzie leciwym czarnym samochodem wyprodukowanym w Bawarii, to musi być bardzo krótko ostrzyżony. A jak sąsiad kupował we czwartek dla żony kwiaty, to pewnie w środę narozrabiał. Coś mnie dzisiaj zaskoczyło. W Krakowie rozpoczyna się doroczne Święto Ogrodów. Rozpoczęcie godne, bo w samym Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zebrane bardziej lub mniej utytułowane grono , a łączy ich pasja. Jak wiadomo ludzie zajmujący się ogrodami nie lubią chwastów i nie znoszą rozmaitych ogrodowych szkodników. A tu oficjalnie i na zaproszenie muzycznie spotkanie ubarwia … Krecia Robota.
Ten znany w Krakowie zespół bluesowy musiał oczywiście nieco przełamać lody, zachowując większy niż zwykle na początku umiar. Marcin Sonnenberg, Maciek Kłeczek, Adam Chruściński i Ryszard Pałka, z wysokości tarasu rozpoczęli repertuarem Elvisa Presleya. Czują się w tym dobrze, co już nie raz wcześniej pokazywali. Był to niewątpliwie teren wspólny dla publiczności i zespołu. Powoli, powoli widownia dawała się wciągać w koncert. A potem zrobiło się bluesowo.
Nieźle zabrzmiał chóralnie wykonywany refren „Got My Mojo Workin’” wśród wypielęgnowanych roślin. Kolejne bluesy też zdawały się trafiać w nastrój. W końcu blues zrodził się wśród ludzi uprawiających ziemię.
Kto zna Ogród Botaniczny, ten wie, że sąsiaduje on z budynkiem klinik położniczych. Okna były otwarte. A więc zaistniała i indoktrynacja bluesem bardzo młodego pokolenia.
Schowany wśród zieleni wszystkie te wrażenia chłonąłem.
Antoni Szczepanik