Nasz patronat

39. Jesień z Bluesem

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

John Clifton in 6-ścian pub, Bialystok, Poland

Wywiad bluesonline.pl  John Clifton po raz kolejny koncertuje w Polsce. Tym razem towarzyszy mu Bartek Szopiński i inni muzycy Boogie Boys. Clifton opowiada też, dlaczego został muzykiem.

bluesonline.pl: Zacznijmy od chyba najbardziej popularnego pytania – dlaczego zacząłeś grać bluesa?

John Clifton: Właściwie nie wiem. Lubiłem to, lubiłem te piosenki i stwierdziłem, że może jak zacznę grać bluesa, to nie będę musiał ciężko pracować ! Bardzo lubię tę muzykę.

Co było Twoim pierwszym instrumentem – gitara, czy harmonijka?

Pianino!

Czy brałeś profesjonalne lekcje gry?

Tak, w młodości chodziłem trochę na lekcje gry, ale nie było to długo, ponieważ wolałem grać po swojemu, to, co lubię najbardziej.

Z pewnością bluesowa publiczność w Polsce chciałaby wiedzieć jaka jest różnica pomiędzy sceną bluesową zachodniego wybrzeża, a pozostałymi?

Muzyka zachodniego wybrzeża  jest bardzo zorientowana na bluesa chicagowskiego. Zawiera również elementy pochodzące z Texasu, takie jak chociażby swingujące brzmienie T-Bone Walkera, także można powiedzieć, że zachodnia scena bluesowa to mieszanka bluesa chicagowskiego z teksańskim. Zwraca się też tu większą uwagę na elementy tradycyjnego bluesa.

Dlaczego założyłeś The MoFo Party Band?

To takie trochę rodzinne przedsięwzięcie. Graliśmy sobie z bratem i w pewnym momencie stwierdziliśmy, że założymy swój własny zespół.  Tak po prostu, dla zabawy !

Jak to się stało, że odwiedziliście Polskę tak wiele razy?

Jestem w Polsce już chyba jedenasty, czy dwunasty raz ! Dzieje się tak dlatego, że mam tu wielu wielbicieli mojej muzyki, a ja bardzo lubię tutejszą publiczność! No i jedzenie oczywiście! Nie dostaniesz bigosu w Kalifornii!

Czy masz w Kalifornii swoje własne studio nagraniowe?

Próbowaliśmy z bratem założyć takie studio, ale jest z tym naprawdę zbyt dużo zachodu. Stąd też postanowiliśmy po prostu korzystać z innych studiów i skupić się na byciu muzykami, a nie producentami, czy inżynierami dźwięku.  Chociaż np. ostatni album wyprodukowaliśmy sami. Jestem też producentem płyty  The Boogie Boys.

W takim razie powiedz, co jest największym sekretem w produkcji dobrej płyty bluesowej?

Zasady są praktycznie takie same w przypadku produkcji każdego innego rodzaju muzyki.  Starasz się przede wszystkim złapać esencję danego muzyka i muzyki, którą wykonuje, dotrzeć do samej esencji tego, co tkwi w tej muzyce, wyciągnąć to wszystko z muzyka. Bardzo istotne są oczywiście też wokale. Musisz zadbać o odpowiedni dobór instrumentów, jednakże zrobić to w taki sposób, aby nie było tego za dużo.

Opowiedz o produkcji płyty The  Boogie Boys…

Och, mieliśmy wtedy naprawdę fantastyczny czas! Nie wiem, czy członkowie The Boogie Boys kiedykolwiek wspominali o tym, że jak przyjechali do Kalifornii, nie mieli ze sobą żadnego materiału, utworów, aranżacji itd. Także musieliśmy zaczynać od zera. Dla mnie bardzo istotne było, aby odpowiednio pokazać ich grę na pianinie, przecież istota Boogie Boys to klawisze. Pozostałe instrumenty były niejako w tle.  Pracowaliśmy bardzo ciężko i zrobiliśmy to w tydzień! To był świetny czas!

I znowu jesteś w Polsce z Boogie Boys…Czy to będzie fajne tournée?

Oczywiście ! Będzie świetnie, jestem ze swoimi przyjaciółmi !

Będą utwory z najnowszej płyty?

Jasne!

 

Tu przeczytasz relację z koncertu: John Clifton Blues Band