Nasz patronat

Blues Fama: Wanda Johnson

Nasz patronat

Koncert otwarcia SBF 2024 – ZALEWSKI, support Noa & The Hell Drinkers (ES) – 11 lipca

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Doyle Bramhall II at Suwałki Blues Festival 2017, Poland

wywiad bluesonline.pl  Eric Clapton jest bardzo przyjaznym człowiekiem i bardzo hojnym w wyrażaniu komplementów, potrafi docenić pracę i talent innych - opowiadał o swojej pracy z legendarnym muzykiem Doyle Bramhall II na spotkaniu z dziennikarzami podczas Suwałki Blues Festival 2017. 

Doyle Bramhall II spotkał się z dziennikarzami przed swoim koncertem podczas Suwałki Blues Festival 2017. Był tam z mikrofonem także portal bluesonline.pl. Pierwsze pytanie właściwie można było przewidzieć.

Jakie znaczenie ma dla Ciebie Eric Clapton?

Doyle Bramhall II: Tak właściwie zacząłem grać na gitarze kiedy miałem 14 lat. Myślę, że moje pierwsze solo gitarowe to był „Outside Woman Blues” grupy Cream. Słuchałem bardzo dużo Cream, ale także B.B. Kinga i chyba to właśnie ci wykonawcy mieli największy wpływ na mój muzyczny rozwój jako gitarzysty solowego. Wiele lat później wszedłem do studia i zagrałem z Erikiem i B.B.Kingiem i oni grali utwory napisane przeze mnie. To ciekawe, bo to właśnie oni mieli na mnie największy wpływ, a teraz usłyszeli też w mojej muzyce coś, co im się spodobało i zagrali to. To było wspaniałe przeżycie, coś, jak spełniający się piękny sen.

 

A jaki wpływ miała na Ciebie twórczość Twego ojca?

Z pewnością duży, chociaż był perkusistą, niemniej jednak przejąłem od niego wiele.

 

Jak byś porównał produkowanie swoich własnych płyt z produkcją płyt innych wykonawców?

Myślę, że produkowanie moich własnych jest trochę trudniejsze, ale tylko z tego powodu, że muszę podejmować sam wszystkie decyzje, co do swego materiału. O wiele łatwiej jest zdystansować się przy nagraniach innych muzyków, nie przejmuję się wtedy tak bardzo, jeżeli chodzi o perfekcję tych nagrań, to nie zależy ode mnie, robię po prostu swoją robotę. Kiedy pracuję nad swoimi płytami, podchodzę do tego bardziej emocjonalnie i po prostu martwię się, czy to dobrze zabrzmi i co ludzie na to powiedzą, czy im się spodoba.


Jakie są korzenie Twojej muzyki?

No cóż zostałem wychowany wśród hippisów, słuchano wtedy praktycznie wszystkiego, poczynając od The Beatles, poprzez Cream, całego bluesa, muzykę soulową, Stevie Wondera. Jeżeli chodzi o moją grę na gitarze z pewnością byłem bardzo zainspirowany takimi artystami jak Stevie Vaughan, Jimmy Vaughan, B.B.King no i oczywiście Eric Clapton!Jeżeli zaś chodzi o pisanie piosenek, tych wpływów było o wiele więcej! Kompozycji uczyłem się od The Beatles i Stevie Wondera…To ciekawe, bo wszyscy spodziewali się, że będę gitarzystą bluesowym i będę grał jedynie bluesa. Ale kiedy napisałem piosenkę – nigdy nie była ona stricte bluesowa, moje kompozycje były bardziej uniwersalne. Miały w sobie elementy rock`n`rolla, soulu, a nawet elementy muzyki klasycznej.


Czy znasz jakąś polską muzykę, ludową na przykład?

Tak, znam wiele gatunków muzycznych z całego świata, tych tradycyjnych, regionalnych. Mam nawet płytę z polską muzyką.

 

Czy jest to zespół Mazowsze?

Tak! Dokładnie!

 

Grałeś z wieloma muzykami bardzo różnych stylów, dziedzin. Czy jest jeszcze coś, jakiś styl, czy muzyk, z którym bardzo chciałbyś zagrać?

Niewątpliwie chciałbym zagrać z ludźmi, których wręcz uwielbiam, a więc członkami grupy Sly and The Family Stone, gitarzystą Freddie Stone`m – jest jednym z moich ulubionych gitarzystów, raczej niedocenionym. Jest teraz pastorem w kościele w Północnej Kalifornii. Byłoby też wspaniale móc skomponować utwór i zagrać go ze Stevie Wonderem, także z Paulem McCartney`em – i z nim mam już trochę wspólnych nagrań…

 

Byłeś w Polsce kilka lat temu. Pamiętasz ten pobyt?

Tak! Grałem w Polsce kilkakrotnie, między innymi w Warszawie. Zawsze bardzo miło wspominam pobyt w Polsce. Pamiętam, że grałem podczas festiwalu bluesowego w Tychach z synem bardzo znanego polskiego bluesmana gitarzysty. Zaprzyjaźniliśmy się, oprowadzał mnie po mieście i było mi strasznie miło, kiedy dowiedziałem się, że jego zmarły ojciec lubił moją muzykę.


A co powiesz nam o muzykach, którzy wystąpią z Tobą dzisiaj?

Gramy w czteroosobowym składzie. Mój basista to muzyk, który grał z Tedeschi Trucks Band przez wiele lat, jest naprawdę świetnym basistą. Perkusista również współpracował z Derekiem Trucksem, to bardzo dobry muzyk, gra również na saksofonie tenorowym i śpiewa. Natomiast mój gitarzysta i keybordzista jest autentycznym multiinstrumentalistą, no i naprawdę świetnie śpiewa. To bardzo dobry zespół i pracuje mi się z nimi znakomicie, każdy z nich jest multiinstrumentalistą i śpiewa, także możemy uzyskiwać brzmienie 6-osobowego zespołu.


Jak możesz opisać swoją współpracę z T-Bone Burnett`em, który jak wiadomo jest bardzo trudną i dziwaczną osobowością?

No cóż, T-Bone jest producentem, który pomógł bardzo wielu muzykom, zespołom. Ma w sobie swego rodzaju luz, jest jak kapitan statku, ale jednocześnie pozwala robić ludziom , co chcą. Jeżeli masz ludzi, którzy są bardzo kreatywni i wiedzą, jak się produkuje płyty – jest o wiele łatwiej. W mojej opinii – robienie płyty właśnie z nim jest najłatwiejsze.


Kim czujesz się bardziej – gwiazdą bluesa, czy też zwyczajnym facetem?

Tak właściwie to nie czuję się nikim innym, jak po prostu człowiekiem…człowiekiem, który myśli i czuje w sposób muzyczny cały czas. Nie wiem, być może dla innych jestem kimś tam, ale dla siebie samego jestem po prostu Doyle.

 

Krążą opinie, że powinieneś nagrywać bardziej regularnie…

No tak, swoją ostatnią płytę wydałem w październiku 2016. Jestem trochę zajęty też innymi sprawami. Mam rodzinę , dwie córki, pracowałem przy produkcji płyty Erica Claptona, także praktycznie ciągle jestem zajęty, piszę nowe utwory i kiedy sięgnę pamięcią wstecz, ile miałem też pracy nie tylko nad swoimi płytami – byłaby z tego naprawdę długa lista.

 

Powiedz nam tak szczerze – jak się współpracuje z Ericem, tak na co dzień…

Była to prawdopodobnie najbardziej naturalna rzecz, jakiej kiedykolwiek doświadczyłem. Na pewno duży wpływ miała jego akceptacja mojej muzyki. Czuliśmy się po prostu jak przyjaciele i jednocześnie współpracownicy.

 

Eric rzeczywiście wygląda na bardzo przyjaznego człowieka, ale sam wiesz, jak jest, jak dochodzi do współpracy, różnie bywa…

Jest bardzo przyjaznym człowiekiem i bardzo hojnym w wyrażaniu komplementów, potrafi docenić pracę i talent innych. Praktycznie cały czas czujesz jego wsparcie. Jest jednym z najmilszych ludzi, jakich znam.

 

Zobacz zdjęcia:

Doyle Bramhall II - Suwałki Blues Festival 2017