Eric Burdon był jedną z gwiazd Suwałki Blues Festival 2018. Na spotkaniu z dziennikarzami opowiadał mnóstwo anegdot, a nawet dostał od fana wojskową czapkę uszankę.
Eric Burdon: Myślę, że ludzie potrafią zmienić świat, cały czas próbują. Czy tego chcemy, czy nie jest na świecie kilka osób, kobiet i mężczyzn, których słowa (teksty) naprawdę zmieniły świat i są bardzo istotne dla wszystkich do dnia dzisiejszego. Chociażby Shakespeare, czy laureaci literackiej Nagrody Nobla.
Na Sali jest sporo osób, w tym oczywiście ja, którzy pamiętamy Twoją pierwszą wizytę w Polsce w 1965 roku. Czy Ty sam pamiętasz coś z tej wizyty?
Była to jedna z tych wizyt, które pozostawiają po sobie największe wrażenie. Byłem przede wszystkim bardzo młody i tak od razu zostałem jakby rzucony w pewną sytuację polityczną. Zastanawiałem się nieraz, dlaczego akurat Polska i Polacy tak wiele dla mnie znaczą. Myślę, że jednym z powodów jest to, że tym, który po raz pierwszy pokazał mi potęgę jazzu i bluesa był Polakiem. Jestem także pod wielkim wrażeniem bohaterstwa Polaków, szczególnie widocznego podczas II wojny światowej. Macie również wspaniałych ludzi sztuki – takich , jak Roman Polański, Andrzej Wajda, Krzysztof Kieślowski. Uwielbiam trylogię Kieślowskiego, jest niesamowita i o wiele lepsza od niejednego filmu hollywoodzkiego ! Widziałem również piękny film „Popiół i diament” – coś niezwykłego. Kolekcjonuję filmy i staram się oglądać je na bieżąco, oczywiście polskie też.
Kiedy byłeś w Polsce po raz pierwszy, panował tu komunizm. Było nam bardzo trudno , tak więc Twoja wizyta była czymś naprawdę wyjątkowym – ktoś „z zewnątrz” przedarł się przez tę kurtynę i odwiedził nasz kraj. To było niesamowite ! Czy byłeś tego świadom, zauważyłeś coś, ktoś Ci opowiadał, jak u nas jest? Coś się wydarzyło?
Przede wszystkim przed występami opowiadano mi, że polska publiczność jest niesamowita, dynamiczna, wręcz dzika ! Rzeczywiście tak było, odczułem to również na swoich koncertach. Było to dla mnie bardzo fajne i ważne przeżycie. Jeżeli chodzi o politykę, nie bardzo lubię mieszać się w te sprawy. Chociaż ogromne wrażenie robi na mnie do dzisiaj zryw Solidarności w Polsce. Jednak stanowczo wolę rozmawiać o filmach i o moim ulubionym chyba reżyserze Romanie Polańskim. To niesamowicie zdolny facet, potrafi wykreować zarówno krajobraz, jak i atmosferę, bez względu na to, w jakich warunkach kręci. Olbrzymie wrażenie wywarł również na mnie Krzysztof Komeda, kapitalne, jazzowe brzmienie !
Czy możesz powiedzieć, czego możemy spodziewać się po Twoim dzisiejszym występie?
No cóż, będę się starał zadowolić wszystkich. Będzie oczywiście trochę bluesa, ale nie tylko. Szczerze mówiąc jestem bardzo szczęśliwy, że tak licznie przybyliście tutaj, że w ogóle mnie pamiętacie i chcecie mnie słuchać. Nie zawsze miałem dobry okres w życiu, były też chwile, kiedy stawałem się parodią samego siebie. A chciałbym być zawsze jednak sobą.
Znamy Cię tyle lat, jesteś dla nas jak encyklopedia bluesa, dlatego teraz chcemy Cię zapytać – czy uważasz, że w chwili obecnej blues jest w dobrych rękach? Czy ufasz młodej generacji muzyków bluesowych?
Ufam każdemu, kto stara się wyrazić samego siebie i robi to szczerze. Odkąd usłyszałem bluesa po raz pierwszy myślę, że to nie tylko muzyka, to wręcz religia. Nawet jeśli powiesz, że nie wierzysz w Boga, to nie możesz powiedzieć, że religia – na jakimkolwiek poziomie – nie istnieje ! To właśnie blues jest religią, jest chórami anielskimi i głosem Boga. Tak naprawdę można to poczuć w czarnym kościele, tam to czuć doskonale. Kiedy biali zbiorą się na modlitwę, brzmi to o wiele bardziej ubogo, mniej charyzmatycznie. Sam jestem katolikiem i bardzo głęboko to wszystko przeżywam.