Andy Egert, szwajcarski bluesman doskonale znany w Polsce, znów w trasie. W pubie 6-ścian w Białymstoku towarzyszyli mu Tomasz Dominik i Łukasz Gorczyca.
Nowa elektryczna gitara, wygodniejsza w transporcie lotniczym, a za tym idąca nowa energia, to oblicze, jakie prezentuje Andy Egert nawet w najmniejszym klubie. Bo w bluesie nie liczy się wielkość, a szczerość. Czy może kłamać ktoś, kto sam o sobie śpiewa "I'm A Bluesman"?
Andy Egert sprawnie porusza się w świecie solidnego białego blues rocka. Oczywiście, podczas koncertów często i chętnie sięga po covery, ale jak przystało na zawodowca, zanim publiczność poczuje bluesa prezentuje swoje własne kompozycje.
Kiedy szwajcarski muzyk zapowiedział slow bluesa, nikt się nie spodziewał, że nagle uciszy zespół i zagra właściwie solo na harmonijce ustnej. I nawet jeśli nie jest to jakaś szczególna wirtuozeria, kiedy zna się miejsce i czas, w jakim można sięgnąć po ten instrument - efekt jest niesamowity. I tak było w pubie 6-ścian w Białymstoku.
Andy Egert zagrał z sekcją rytmiczną Tomasz Dominik i Łukasz Gorczyca.
