Marcos Coll, Giles King i Sławek Wierzcholski zagrali razem podczas Harmonica Bridge Festival 2011 w amfiteatrze w Toruniu. Wcześnij muzycy obserwowali konkurs harmonijkarzy, a publiczność bawiła się z Zydeco Flow.
- Wcale nie jestem najlepszy w Hiszpanii - mówił radiu bluesonline.pl Marcos Coll. Ale to co pokazał i jak umiał bawić się z publicznością w toruńskim amfiteatrze na długo zostanie w pamięci. - Byłem tu przed rokiem i chyba się spodobałem - mówił nam nieśmiało Coll. Ale na scenie był prawdziwą harmonijkową orkiestrą, nie zasklepiając sie w jednym gatunku. Publiczność usłyszała nawet próbkę hiszpańskiego rapu.
Zespołem zza perkusji kierował i śpiewał Rico McClarrin. Publiczności od razu przypadł do gustu także basista międzynarodowego zespołu. Muzyk po zaśpiewaniu jednej kompozycji, po prostu musiał zaspiewać toruńskiej publiczności coś jeszcze. A potem - jak to Harmonica Bridge jest zawsze w zwyczaju - na scenie zagrali wspólnie Marcos Coll i Sławek Wierzcholski.
Potem amfiteatr zaanektowała grupa Marka Olbricha. - To Zbigniew Hołdys nazwał mnie Bestią - opowiadał nam ze śmiechem basista, któy nagrywa i koncertuje z tuzami światowej muzyki, szczególnie w USA. - W Wielkiej Brytanii zaczynałem od grania po klubach - przyznał Olbrich. teraz to w jego zespole gra jeden z najbradziej emocjonalnych brytyjskich harmonijkarzy Giles King. A wszyscy muzycy nie są pozbawieni poczucia humowu i wprost uwielbiają wciągać publiczność do zabawy.
Na finał nie mogło się obejść bez wspólnych szaleństw wszystkich trzech harmonijkarzy. Publiczność żegnała ich owacjami na stojąco.
Przedpołudnie w sobotę na Harmonica Bridge wypełnił konkuurs harmonijkarzy. Pierwsze miejsce zajął Mieszko Służewski. (więcej o konkursie napiszemy w osobnym artykule).
Toruńska Starówka przez godzinę należała zaś do Zydeco Flow. Zespół słynący z bardzo żywiolowych koncertów świetnie sprawdził się w miejskiej przestrzeni.
Adrian Zasada bez problemu wychodził do publiczności i nawet afrykański upał nie mógł popsuć świetnej zabawy.
Rozbawić słuchaczy próbowal też niemiecki duet Juke Joint Pimps, ale to chyba nie był ich dzień.
Tak czy inaczej i Toruń i Bydgoszcz przez cztery dni pełne były bluesa z harmonijką w roli głównej. I znów do miast przyjechali prawdziwi wirtuozi, których nie można zobaczyć ani usłyszeć na innych festiwalach. Punktualność i brak agresywnej i najczęściej zupełnie zbędnej ochrony nadają Harmonica Bridge niezwykle ciepły, wrecz familiarny charakter. Bardzo dobry festiwal, w miastach, gdzie gotyk rzeczywiście - jak blues - jest na dotyk.
Wideo i wywiady z artystami wkrótce.