Serce i spływająca krew to jest też symbol właśnie tej energii, która powstała i tego rozgrzania do czerwoności - mówi Beata Kossowska o płycie "Heart Blood Ballads".
Radio bluesonline.pl: United Blues Experience i kolejna, nowa płyta, na której gra Beata Kossowska, już chyba na zawsze w tym zespole…Beata Kossowska: Myślę, że na zawsze. Wiadomo, że nigdy nie można powiedzieć „nigdy”, nigdy nie można powiedzieć na pewno, ale to, co wiem na dzień dzisiejszy – na pewno bardzo, bardzo dobrze się rozumiemy i tak naprawdę pierwsza płyta, którą nagraliśmy w Kolonii, była to pierwsza płyta, gdzie ja – jakby, można powiedzieć „wskoczyłam” do tego zespołu. Ale zrobiłam to dlatego, że czułam wspólną mieszankę energii. Natomiast to, co zaprocentowało, ta trzyletnia praca jest na tej najnowszej płycie, której tytuł brzmi „Heart Blood Ballads”.
No właśnie, czyli to jest serce, które spływa krwią, czy to są kompozycje okupione aż takim wysiłkiem?
To jest bardzo dobra uwaga. Myślę, że tak naprawdę wszyscy myślą, że muzyka jest bardzo prosta, bardzo łatwa i nie potrzebuje tak naprawdę żadnego wysiłku. Myślę, że to nie jest tak do końca, bo tak naprawdę jest to poprzedzone godzinnym ćwiczeniem. Komponowanie to też jest praca, musimy się spotkać, wpaść na pomysł. Oczywiście to nie jest tak, że planujemy dzisiaj – komponujemy na przykład tę piosenkę. To jest spontaniczne, ale to jest praca, trzeba to zaaranżować. Myślę, że serce i spływająca krew to jest też symbol właśnie tej energii, która powstała i tego rozgrzania do czerwoności. I serce to dlatego, że ta muzyka pochodzi naprawdę od serca.
Ale ta muzyka jest stosunkowo spokojna. Zawsze mi się wydawało, że Beata Kossowska na scenie jest dynamitem, wulkanem energii, a tutaj opanowana, dorosła…czy macierzyństwo tak uspokaja?
Dużo ludzi mi to powiedziało ! Ja myślę, że do tej pory nie miałam takiej okazji pokazać siebie od strony troszeczkę sentymentalnej. Bo jeżeli to są ballady to nie znaczy, że ballada nie ma tego powera, prawda…Myślę, że balladę zagrać, czy zaśpiewać jest chyba najtrudniej, żeby oddać właśnie dużą ilość energii. Natomiast rzeczywiście miałam taką potrzebę ekspresji, pokazania mojej sentymentalnej, romantycznej strony.
I chyba się udało, ale nie wierzę w to, że nie powstaną jakieś inne nagrania, w innym składzie i z innym repertuarem…
Tak, powstaną. Chyba już mogę nawet zdradzić, jeden skład to jest skład z Krzysiem Ścierańskim, Miłosz Rutkowski, dalej – Krzysio Błaś i Mustafa, w ogóle bardzo silna grupa muzyczna. Spotkaliśmy się tak naprawdę na targach w Krakowie. Tak naprawdę każdy jest endorserem jakiejś firmy i każdy miał prezentować po prostu swój instrument. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że chyba będzie lepiej, jak zagramy razem. Postanowiliśmy nagrać płytę, nagrania już są zrobione. Potrwa to na pewno troszeczkę, bo to wszystko trzeba zmiksować, ale to wszystko już się robi, miksuje itd. I myślę, że to będzie też coś ciekawego. To nie jest taki ciężki jazz, tego nie można zaszufladkować, każdy po prostu włożył w tę muzykę bardzo dużo serca i energii, jest dużo jazzu, oczywiście bluesa, soulu.
A kto będzie to firmował, czy to będzie pod jakąś nazwą, czy to będzie Endorsers from Poland?
Nie chcę jeszcze o tym mówić, to jeszcze za chwileczkę. Nie chcę jeszcze na razie zdradzać wszystkiego. To jest a propos tego projektu. Natomiast jeszcze inny projekt, który mam, to są całkowicie moje kompozycje, to robię też z niemieckimi muzykami, zupełnie innymi. I to jest jeszcze inna moja strona, elektryczna.
A zaśpiewam po angielsku oczywiście?
Tak, ale będzie też coś po polsku, nie tylko po angielsku. Nawet jeżeli śpiewam po angielsku, to nie jest tak, że robię to, bo to musi być międzynarodowe itd. Powstało to akurat nie w Polsce, ale jest też utwór, który jest po polsku, tak, jak na przykład United Blues Experience, utwór który nagraliśmy. To wynika spontanicznie, ten utwór nie może być po angielsku, czy w jakimś innym języku, musi być po polsku.
Czyli rozumiem, że podobnie, jak Basia Trzetrzelewska przyznajesz się do tego, że jesteś Polką, bo ona powiedziała, że zawsze musi przemycać chociaż frazę po polsku na swoich amerykańskich płytach, czy też angielskich, żeby podkreślić, skąd ona jest?
Tak, tak i ludzie wiedzą. Zawsze jak gram koncerty, ludzie wiedzą, że jestem z Polski. Mało tego, kiedy dostaję owacje za moje sola na przykład na harmonijce, bardzo często nawet Wolfgang podkreśla, że jestem z Polski.
Aus Polen?
Aus Polen, aus kalte Warschau. Naprawdę, ludzie wiedzą, że jestem z Polski.