Byłem ostatnio w Kambodży i tam też grają bluesa - mówi Bogdan Szweda. Polski muzyk, który wybrał życie w Niemczech, koncertuje z Easy Rider. Zagrał na Rawa Blues Festival, jest też na plakacie Jimiway Blues Festival.
Bogdan, czy Ty jesteś bardziej polski, czy bardziej niemiecki?
Bogdan Szweda: - Bardzo fajne pytanie zadałeś. Ale jednocześnie i trudne i łatwe. Kim ja mam być? Urodzony tu – na Śląsku, wyemigrowałem do Niemiec, to był taki moment, 20 lat temu, to było też takie hasło – ostatni gasi światło. Ja jestem Polakiem i czuję się Polakiem, mam prawdopodobnie pochodzenie niemieckie, mieszkam tam. Ale kocham cały świat i mam szacunek do całego świata.
Ale miłość do całego świata to też miłość do bluesa, bo to jest już muzyka światowa – i polska i amerykańska i niemiecka….
- Fajnie, że mówisz o tym. Byłem ostatnio w Kambodży i tam też grają bluesa ! Naprawdę ! Jest wioska i knajpka o wychodzi jakiś facet, który gra na gitarze akustycznej i gra bluesa. To był Amerykanin. I wiesz kto przyszedł na ten koncert? Anglicy – wiadomo. Ale też Khmerzy – i wszyscy się bawili, bo to jest muzyka uniwersalna, światowa.
A to, co robicie z Easy Riders?
- A ja miałbym do Ciebie pytanie – no właśnie – co to właściwie jest?
Gościnne występy?
Chyba tak. Od dziecka jestem wychowany na Rawie, fajny festiwal.
Trzeba tu zagrać?
- Wszędzie trzeba zagrać, tak, jak w Kambodży. Bluesa gra się wszędzie, to jest muzyka życia, muzyka świata. Ja kocham bluesa.