Nasz patronat

39. Jesień z Bluesem

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Doyle Bramhall II zagrał w Święto Niepodległości w stolicy Polski. Muzyk najpierw uskarżał się na jet lag, a potem zaproponował wycieczkę do Los Angeles.

Na ten koncert do Warszawy zjechało mnóstwo fanów z całej Polski. W klubie Progresja nie zabrakło mniej i bardziej znanych gitarzystów bluesowych, którzy na własne oczy i uszy chcieli zobaczyć muzyka, który otarł się o takie sławy jak B.B. King, Eric Clapton czy wreszcie Roger Waters.

Ale chyba sam gitarzysta pośrednio przyznał, że nie był w najlepszej formie. Wydawał się być zmęczony, praktycznie nie starał się nawet nawiązać kontaktu z publicznością. Owszem – złożył życzenia z okazji najważniejszego narodowego Święta, ale na swoje koncerty zapraszał do Los Angeles. Tylko typowo amerykańską ignorancją można tłumaczyć ten nietakt. Muzyk widać zapomniał że w XXI wieku nadal każdy Polak musi przechodzić upokarzającą procedurę zdobycia prawa wjazdu na teren USA.

Tymczasem muzycznie Doyle Bramhall II próbował nawet pokazać swoje nieco psychodeliczne oblicze.

   

Klub Progresja wypełniała bardzo życzliwa mu publiczność. Muzyk zdawał sobie sprawę, że tu oczekiwany jest przede wszystkim jako bluesman, syn legendy i partner żyjących legend. Bardzo szybko postarał się zagrać coś z teksaskiego kanonu.

   

Nie zapomniał także o promowaniu swoich autorskich piosenek.

   

Wydaje się, że w warszawskiej Progresji DoyleBramhall II lepiej wypadł jako wokalista, niż jako gitarzysta i showman. Wszystko pewnie przez ten jet lag.

doylesetlist

Zdjęcia z koncertu: Doyle Bramhall II live in Warsaw, capital of Poland 2012