Lamar Chase Band i Kamiński – Tymkoff zagrali w kawiarni Fama. Białystok od 30.lat ma Zaduszki Bluesowe poświęcone pamięci Ryszarda Skiby Skibińskiego.
I w zasadzie tylko to jedno nazwisko już powoduje, że sala jest wypełniona po brzegi, niekoniecznie fanami bluesa. Liczy się czas i magia jednej, jeśli nie jedynej prawdziwej bluesowej legendy kresowego miasta.
Z tą legendą nie próbuje się mierzyć Tomek Cynamon Kamiński. Wyraża szacunek, jak choćby rozpoczynając koncert od „Bluesa bez pieniędzy” i idzie swoją drogą. A na niej spotyka różnych muzyków. Raz są to koledzy harmonijkarze z Harmonijkowego Ataku zwanego na eksport Harpcore, a raz muzycy, którzy chcą wzbogacić swoje brzmienie o bluesową harmonijkę. I chyba do takich należy Marek Tymkoff.
- Zawsze miałem swoje trio – przyznaje Tymkoff, który na co dzień gra z zespołem Wanda i Banda albo z grupą Krzysztofa Jaryczewskiego. Dlaczego? - Nie da się kupić strun z samego grania bluesa (śmiech), a z innych zajęć muzycznych się da, ale blues cały czas jest gdzieś w pobliżu. Dla mnie jest w centrum i to moja główna muzyczna miłość, natomiast – takie są realia. Życie dyktuje warunki.
I to Marek Tymkoff w Famie dyktował warunki. Podawał tonacje, grał solówki, pozostawiając Kamińskiego jakby w cieniu. Nawet na scenie wydawało się, że między muzykami brakuje jakby tzw. chemii.
Niedawno Tymkoff dostał się na dużą scenę festiwalu Rawa Blues.
- Moim zdaniem internetowe głosowanie może zachęcać do nieuczciwości – mówi Tymkoff. - Ja tego nie robiłem, chociaż wygrałem, ale nie od razu prowadziłem. Inne zespoły miały wyższe punktacje, coś im odjęto, mnie za którymś razem też coś odejmowano. Nie słyszałem, żeby któryś z moich fanów „źle” głosował, ale podobno organizatorzy znaleźli takie ślady, ja kompletnie się na tym nie znam.
I przyznaje, że na festiwalu grał tylko za zwrot kosztów.
- Każdy wie, jak jest na Rawie Blues, jakie będą warunki, że jest surowizna. Może po prostu nie przyjechać – kwituje internetową dyskusję rozpętaną przez Alicję Janosz po występie HooDoo Band w Spodku.
Tu zobaczysz zdjęcia z koncertu: Kamiński – Tymkoff Zaduszki Bluesowe 2013
Jako główna gwiazda zapowiadany był Lamar „King Bee” Chase z zespołem.
- To blues mnie wybrał – wspominał bluesonline.pl. - Można tak powiedzieć. Dorastałem w Kalifornii, gdzie jest naprawdę mnóstwo wspaniałych muzyków bluesowych, a ja miałem to szczęście, że spotkałem bardzo wielu z nich - zarówno tych bluesowych, jak też i rockowych, nawet udało mi się zagrać z wieloma z nich – mówił Chase.
W Famie zaprezentował zestaw tricków dobrze znanych z występów innych Amerykanów. Korzystając z bezprzewodowej gitary przechadzał się po scenie, przymilał do publiczności, grał szklanką, zębami, a ze sceny wznosił toasty. Nie było to ani smaczne, ani zabawne.
Warto pamiętać, że Chase od wielu lat nie gra już w USA. Przeniósł się do Amsterdamu.
- Mówiąc szczerze byłem bardzo ciekaw, chciałem poznać, jak to jest gdzie indziej, w innej stronie świata – twierdził Chase. - No, a poza tym chciałem koniecznie zobaczyć te piękne, smukłe dziewczęta, które tu mieszkają.
Zaduszki Bluesowe 2013 w 30. roku istnienia zamieniły się po prostu w jeszcze jeden koncert, na którym bardziej wypada się pokazać, niż rzeczywiście słuchać muzyki. Zwłaszcza, że dość hałaśliwy blues rock refleksjom raczej nie sprzyjał.
Tu zobaczysz zdjęcia z koncertu: Lamar Chase Band- Zaduszki Bluesowe 2013