Nasz patronat

39. Jesień z Bluesem

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Kajetan Drozd Band w Bombay Music Tarnów by Antoni Szczepanik

Kajetan Drozd Band wybrali 13 marca 2014 roku na odwiedzenie klubu i restauracji Bombay Music w Tarnowie. To pierwsza relacja w bluesonline.pl z tego miasta.

Jak się człowiek zasiedzi w jednym miejscu, w jednym mieście albo powiecie, to zawęża sobie horyzont.  Potem ciężko się wybrać gdzieś, popatrzyć, posłuchać.   A tu trafiła się okazja. Kolega zaproponował  wycieczkę do Bombaju.  Samochodem.  I pojechaliśmy.  

Klub i restauracja Bombay Music  to w Tarnowie jedno z miejsc gdzie się jednym chce grać, a drugim przychodzić i słuchać. Gospodarze to miłośnicy jazzu, sami uprawiają jazz tradycyjny,  i od 10 lat co czwartek serwują różnorodne koncerty.  Co jakiś czas trafi się i smaczne bluesowe curry. Wczoraj, trzynastego marca Tarnowianom ( i nie tylko)  zaprezentował  się Kajetan Drozd Band.  To już nie ten projekt akustyczny z Bourbonem w tle, ale równie bliskie Kajetanowi  brzmienia zelektryfikowane.  W bandzie, oprócz Kajetana udział biorą Oskar Ludziak – gitara basowa i Piotr Lipowski – perkusja. 

Zaczęli instrumentalnie i z animuszem, pokazując  piękne wzajemne zgranie.  Kajetan gitary się nie boi i kilku obecnych lokalnych zapoznanych gitarzystów kiwało się z aprobatą.  Potem rozwinął się set zgrabny, już z  wokalem i całą różnorodnością. Trochę ostrego blues-rocka, trochę wolnego klasycznego bluesa, coś po polsku i po angielsku. Oskar Ludziak  od czasu do czasu też pokazywał, że nie jest jedynie podkładem rytmicznym.  I całkiem mu  te wejścia wychodziły. Choć oczywiście przywództwo było jednoznaczne. 


Respekt budził też Piotr Lipowski, człowiek postury słusznej. Dzięki temu prawie nie ginął za  rozbudowaną perkusją.   Może nie gra nadto ekspresyjnie, ale z drugiej strony  słychać go tam gdzie trzeba. 


Na późniejszym etapie koncertu  Kajetan się w pewnym sensie obnażył. Bo rzadko można go zobaczyć bez  czarnego kapelusza.   Pokazana przy tym odrobina gitarowej akrobatyki jeszcze bardziej podgrzała atmosferę.

Na koniec  jam session  z udziałem  Bandu  i tarnowskich muzyków,  nieźle się rozwijające  i zahaczające o dzień następny.  Na szczęście nikt nie zauważył,  że rozwiesiliśmy  na ścianach z Pawłem Bikiem nasze bluesowe fotografie.   Niech propagują w Tarnowie to, co nam się podoba.

Krakowski desant w Tarnowie skutecznie przeprowadził: Antoni Szczepanik