Dwa dni przesłuchań konkursowych, dziewięć rywalizujących ze sobą zespołów i mnóstwo dobrej muzyki. Tak skrótowo opisać można, to co działo się podczas XII Galicja Blues Festival.
Impreza rozpoczęła się już w środę Muzyczną Nocą Filmową w artKino.
Czwartek i piątek przeznaczone były na występy zespołów konkursowych. Podsumowaniem każdego z tych dni był występ niekwestionowanych gwiazd.
W czwartek zaprezentował się magiczny Los Agentos, zaś w piątek poetycki Antoni Krupa ze swoimi przyjaciółmi. Na deser pozostała jeszcze sobota, kiedy publiczność z zaczarowanej sceny przeniosła się na salę. Tak oto, tradycyjnym występem Pro Musica Grand Standard Orchestra, rozpoczął się koncert finałowy. Tuż po krośnieńskiej młodzieży na scenie pojawili się jurorzy, aby odczytać protokół. Chwila napięcia i oto jest werdykt. Grand Prix XII Galicja Blues Festival zdobywa Wicked Heads.
Lista nagród jednak powiększa się. Uzupełniają ją: Nagroda Publiczności, sesja nagraniowa w studio oraz sesja fotograficzna. Gdy emocje nieco opadły zwycięzcy wkroczyli na scenę, aby zaprezentować się publiczności jeszcze raz.
Było niezwykle energetycznie, bo jedna z gwiazd wieczoru - zespół Why Ducky? - miała bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę i trudno muzykom było dorównać do poziomu Wicked Heads. Pomiędzy koncertami na scenie pojawiła się dyrektorka RCKP – Dorota Cząstka, która Urszuli Gajkoś, perkusistce zespołu Coś Tak O, wręczyła nagrodę specjalną.
Wracając do tematu. Sobotnie koncerty obfitowały w energię. Wulkan pozytywnych wibracji wybuchł, kiedy scenę opanowała mieszkająca w Pradze Juwana Jenkins. Towarzyszyli jej świetni muzycy, kryjący się pod nazwą Old Dogs, ale nie byłoby porządnego bluesa bez genialnego harmonijkarza - Charli'ego Slavika. To co działo się na sali, można określić jednym słowem... szał.
I show, gdyż Juwana potrafi skupiać na sobie uwagę. Tuż po jej występie widzowie oczekiwali ostatniego koncertu. Wydawać mogło się, że nic więcej nie zdarzy się, że publiczność nie rozbudzi się bardziej. A tymczasem Pat McManus, zrobił to czego nie spodziewał się nikt.
Swoim blues-rockowym brzmieniem rozgrzał publiczność do czerwoności.
Na zakończenie z lekkim niedosytem słuchacze udali się do klubu festiwalowego, gdzie odbyło się ostatnie jam session XII Galicja Blues Festival. Na następne święto bluesowej muzyki trzeba poczekać do 2016 roku.
Paweł Fiejdasz