Ana Popovic, Bernard Allison, Deborah Bonham i Ian Parker Band na Suwałki Blues Festival 2024 przyciągnęli do centrum miast w sobotnie popołudnie i wieczór 13 lipca prawdziwe tłumy. A wszystko w atmosferze wielkiego rodzinnego pikniku.
Piknik potrzebuje punktów kulminacyjnych i taki z pewnością był powrót Any Popovic na wielką scenę przy Ratuszu. Od lat miasto Suwałki odważnie zamyka centrum, by tworzyć przestrzeń największego festiwalu bluesowego w Polsce i ma rację. Kilka wielkich ekranów i mnogość kocyków i krzesełek turystycznych świadczą, że mieszkańcy i turyści taki stan rzeczy akceptują, wręcz tego oczekują. Muzyka ma być często li tylko dodatkiem – unikalnym, bo bluesa na dużych scenach nie ma w Polsce za wiele. Tymczasem Ana Popovic, jak przystało na rasową wykonawczynię, wie jak zrobić show, wie czego oczekuje od niej publiczność, a przy tym dba także o swój outfit. Zaproszenie na trasę sekcji dętej i czarnoskórzy muzycy w sekcji rytmicznej dodało jeszcze więcej urody blues rockowym piosenkom Any. I bez wątpienia – dla masowej widowni była gwoździem programu Suwałki Blues Festival 2024.
Najbardziej wyczekiwanym bluesowym muzykiem był Bernard Allison. Pomijając rodzinne konotacje – to syn Luthera Allisona, gdyby mierzyć zawartość bluesa w bluesie, to właśnie podczas tego koncertu było go najwięcej. Ale Bernard Allison nie zamyka się w jednym gatunku. Z powodzeniem gra białego blues rocka, funk, czy przypomina kompozycje ojca. A wszystko podane z nieosiągalnym dla większości białych muzyków groovem, a przy tym znakomicie zaśpiewane przez cały zespół!
Deborah Bonham to jedna z wielu wokalistek śpiewających w Wielkiej Brytanii blues rocka. Robi to z pasją, także dbając by sceniczny image dodawał jej pieśniom skrzydeł. Wiadomo – w tym gatunku trudno o przeboje – tu liczy się szczerość, charyzma i sprawni instrumentaliści. I to wszystko zagrało na suwalskim koncercie. A i sama wokalistka zdecydowała się wspólnie z Sari Schorr zaśpiewać kompozycję z repertuaru jej brata „Rock and Roll” Led Zeppelin.
Ciężki jest los muzyka otwierającego koncerty. Ale ktoś musi – tym razem padło na Iana Parkera. Wszechstronny gitarzysta i wokalista z Wielkiej Brytanii kontraktu płytowego musiał szukać jednak w Niemczech. Mieszanka bluesowych klasyków i własnych utworów mogła się podobać, mamy jednak wrażenie, że muzyk lepiej spodobałby się w zamkniętej przestrzeni – na przykład Rozmarino, grając dla bardziej wyrafinowanych słuchaczy.