Nasz patronat

39. Jesień z Bluesem

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

- Mój dziadek, R.L. Burnside zmarł w 2005 roku – wspomina Cedric Burnside. - Kocham muzykę i będę grał na pewno do końca swego życia.

Radio bluesonline.pl: Jak udaje ci się grać bez basu?

 Cedric Burnside: No cóż, to jest taki styl muzyki, hill country blues. To jest coś, co robimy od dłuższego czas, już mój dziadek R.L. Burnside grał taką muzykę , udawało się to od zawsze i udaje nadal.

 Rozumiem, że to twoje korzenie, ale czy czasami nie czujesz się tak, że chciałbyś mieć coś, jakiś podkład muzyczny?

 Jasne, swego czasu graliśmy z basem. Mój wujek jest świetnym basistą. Ale zwykle gramy na gitarach i perkusji. Znaleźliśmy sposób, aby brzmiało to doskonale, ludziom bardzo się to podoba, nam również.

 Czy możesz nam powiedzieć, gdzie mieszkasz i jak wygląda życie muzyczne w tym miejscu?

 Mieszkamy w miasteczku Holly Springs na północy stanu Mississippi. Działa tam oczywiście grupa bluesmanów, jednakże jest to bardzo małe miasteczko, dlatego też wielu muzyków wyjechało stamtąd. Oczywiście wszyscy bardzo kochamy Holly Springs!

 Czy miałeś kiedykolwiek szansę, żeby grać ze swoim dziadkiem, czy też byłeś na to zbyt młody?

 Grałem z moim dziadkiem bardzo długo, przez wiele lat. To właśnie on i inni muzycy jego pokolenia dali mi podstawy, od nich uczyłem się grać, właściwie dorastałem w juke jointach. Zacząłem grać w wieku 10 lat, pamiętam nawet, jak podczas koncertów chowałem się za skrzynkami z piwem, kiedy przychodziła policja. Byłem jeszcze taki młody! Był też mój wujek – Gary Burnside. Z moim dziadkiem grałem przez około 10-11 lat , a na swoje pierwsze tournee z nim pojechałem mając jedynie 13 lat. R.L. Burnside zmarł w 2005 roku. Kocham muzykę i będę grał na pewno do końca swego życia.

 Pewnie to pytanie będzie dla ciebie oczywiste, ale dlaczego wybrałeś akurat perkusję? W końcu przeważnie każdy bluesman to gitarzysta albo harmonijkarz.

 Mój ojciec - Calvin Jackson grał na perkusji. On i mój dziadek byli naprawdę świetnymi perkusistami. Wychowałem się słuchając ich właśnie i bardzo pokochałem perkusję. To mój ukochany instrument ! Próbowałem już grać w wieku 6- 7 lat, słyszałem wtedy takie uwagi: "Hej zobaczcie, taki mały, a gra na perkusji! On naprawdę gra na perkusji !" To dawało mi jeszcze więcej odwagi i dlatego robię to w dalszym ciągu.

Założyłeś ostatnio Cedric Burnside Project i grasz tam na gitarze i jesteś kompozytorem. Czy to oznacza, że każdy muzyk potrafi nauczyć się grać bluesa na gitarze?

Pewnie tak ! Zacząłem grać na gitarze jakieś 10 lat temu. Nie uważam się jednak za gitarzystę, jestem po prostu muzykiem. Kocham muzykę. Pogrywam czasami także na pianinie, komponuję utwory. Nie postrzegam siebie jako jedynie perkusistę. Jestem po prostu muzykiem, który kocha to, co robi.

 Czy grywasz z różnymi muzykami, czy w stałym składzie?

Tak, grywam z różnymi muzykami. W końcu dorastałem w Mississippi, w krainie juke jonitów. Możesz grać na łyżeczkach, na tarze, na czym chcesz. Jeśli chcesz się dołączyć – witam. Zawsze chętnie zapraszam innych do udziału w swoich występach. Nawet Bobby Rush ze mną występował.

Cedric, słuchałem Twojej nowej płyty i mam wrażenie, że muzyka tam zawarta to jakby nowa definicja bluesa, nowego rodzaju bluesa, bluesa XXI wieku. To jest coś o ludziach, którzy znają i cenią swoje korzenie, ale jednocześnie chcą w tej muzyce wyrazić, powiedzieć jeszcze coś nowego. Możesz powiedzieć kilka słów na ten temat?

 Tak, rzeczywiście. Blues to moje serce. Kocham dawną odmianę bluesa, w cieniu której wychowałem się, ale jednocześnie staram się obserwować innych muzyków, inne rodzaje muzyki. I tak chociażby mój brat Cody Burnside jest raperem. Dlatego też w swoich kompozycjach staram się zawierać też elementy inne, nowe, adresowane raczej do młodszego pokolenia, tak, aby wszyscy z równą radością mogli słuchać tej muzyki. W nagraniu mojej ostatniej płyty brał udział również mój brat. Pozwólmy młodszej generacji zakochać się w bluesie!

Hill country blues długo czekał na odkrycie. Dopiero w połowie lat 90. zaczął być rozpoznawany i zaczął wzbudzać zainteresowanie, nawet w USA. Wcześniej niewielu o nim słyszało. Ale kiedy zaczęli odwiedzać Mississippi, a mój dziadek R.L. Burnside ruszył w prawdziwe trasy ludzie dowiedzieli się więcej. I wreszcie, kiedy hill country blues stał się znany miło jest widzieć jak ludzie bawią się przy tej muzyce i cieszą się nią.

Jestem szczęśliwy, że ludziom się to podoba. Czasami przychodzą do mnie ludzie i opowiadają, nawet płaczą ze wzruszenia wyznając, jak bardzo moja muzyka pomogła im w trudnych sytuacjach.

Hill country blues jest wyjątkowy, bo każdy z muzyków ma jakby własne poczucie czasu w utworze. Nie da się tego dokładnie zapisać nutami, tę muzykę trzeba czuć.

 Czy byłeś już kiedyś w Polsce?

Nie, jestem tu po raz pierwszy. Chcę przedstawić publiczności swoją muzykę i liczę na wielu fanów!

Zdjęcia z koncertu: Cedric Burnside Project in Suwalki 2012