Nasz patronat

39. Jesień z Bluesem

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Dr Blues i Joanna Dudkowska na festiwalu Las, Woda & Blues 2013

Na występ grupy Dr Blues & Soul Re Vision - Odkrycia Roku 2012 w ankiecie Blues Top 2013 czekało na tegorocznym festiwalu Las, Woda & Blues w Radzyniu bardzo wielu fanów bluesa.

Dotychczas Dr Blues ze swoją ekipą nie pojawiał się w pełnym składzie na festiwalach gromadzących setki, czy wręcz tysiące słuchaczy. Był znany głównie z debiutanckiej płyty oraz fragmentów wideo z mniejszych koncertów prezentowanych na You Tube.

 Wybór tej grupy jako Odkrycia Roku wywołał pewne kontrowersje w środowisku, bo rzadko się zdarza, aby po okresie praktycznie kilkunastoletniego uśpienia następował tak spektakularny come back muzyka bluesowego i to do tego w całkowicie nowej stylistyce i formule muzycznej. Nawet sam Krzysztof Rybarczyk nie krył na Gali Blues Top w Chorzowie zdziwienia, że jego nowy projekt zdobył ten zaszczytny laur. Jednocześnie z wielką radością podkreślał, że najbardziej go cieszy, że bez względu na dotychczasowe dokonania z Wielką Łodzią - prenumeratorzy Twojego Bluesa docenili jego pomysł i odwagę zaistnienia z nowym projektem w całkowicie nowych warunkach i skok na głęboką wodę bez oglądania się i bazowaniu na przeszłości.

 

 To co zawsze było najważniejsze i najbardziej interesujące u Krzysztofa Rybarczyka, pojawiającego się obecnie na estradach z Soul Re Vision jako Dr Blues, to jego otwartość, spontaniczność kontaktu z publicznoscią, a muzycznie wierność obranej stylistyce. Te cechy w pełni jawią się także w jego obecnym soulowym wcieleniu.

Licznie zgromadzeni fani bluesa słyszący po raz pierwszy grupę z początku nieco sceptycznie obserwowali i słuchali pierwszych dźwięków ponadczasowych kompozycji soulowych z lat 60. Ale gdy już po pierwszych taktach ze sceny popłynęła energetyczna mieszanka soulowych klimatów, bluesowych solówek i tnących powietrze jak lancet akcentów sekcji dętej - nikt ze zgromadzonych nie miał wątpliwości, że ma do czynienia z nietuzinkowym zespołem, który gra z wielką pasją i zaangażowaniem, a jego energia i radość promieniuje na słuchaczy wprowadzając ich w klimat amerykańskich koncertów sprzed pięćdziesięciu lat.

I choć być może niektórym malkontentom może przeszkadzać oczywiste wzorowanie się na stylistyce B.B.Kinga, nie sposób uznać tego za zarzut. Jak podkreśla Dr Blues jest to przede wszystkim jego hołd oddawany Królowi Bluesa. Niezwykłego kolorytu grupie Soul Re Vision dodaje basistka Joanna Dudkowska skupiając na sobie wzrok widowni.

Jednak po zamknięciu oczu słyszymy precyzyjne, motoryczne figury basowe, efektowne fragmenty solowe, a przede wszystkim solidną, bezkompromisową podstawę basową pracy sekcji rytmicznej grupy. Wyraźnie słychać, że Asia jest pełnoprawnym muzykiem i nietaktem byłoby ze względu na jej płeć i urodę traktować ją z przymrużeniem oka. Jest przy tym muzykiem wszechstronnym, co można było usłyszeć na wieczornym jamie z udziałem Gerry Jablonskiego z zespołem, Jacka Jagusia, Marco Bartoccioniego, Bartka Przytuły i innych muzyków występujących na festiwalu.

 W kolejnych utworach koncertu grupy Dr Blues & Soul Re Vision temperatura wśród słuchaczy coraz bardziej podnosiła się. Zespół wciągał wszystkich do wspólnej zabawy. Dr Blues spacerował pomiędzy słuchaczami zachęcając do odpowiadania na swoje frazy, skłaniał do wspólnego śpiewania. W opinii wiernych fanów był to jeden z najlepszych koncertów grupy, a jej brzmienie wzbogacone o świetnie grającą sekcję dętą dodało utworom blasku i energii. Oby w dzisiejszej trudnej rzeczywistości udało się utrzymać Dr Bluesowi taki skład i prezentować go na kolejnych koncertach w przyszłości. Występ grupy zakończyło wykonanie nieśmiertelnego "Rock Me" z udziałem gości: Bartka Przytuły, który śpiewał z charakterystyczną dla siebie swadą i humorem, Marco Bartocchioniego z Włoch - świetnego gitarzysty slide o rockowych inklinacjach oraz Artura Koniecznego przywołującego swoją grą wspomnienie Alberta Kinga. Czuło się, że muzycy są w swoim żywiole, a rozkołysana publiczność nie chciała wypuścić ich ze sceny.